Wieczorem obejrzeliśmy kolejną część Harry’ego Pottera, a
następnego dnia rano pojechaliśmy do lekarza. Odebrałam wyniki po czym lekarz
zrobił mi badania i byłam wolna. Bartek odwiózł mnie do domu i oprócz zdań
„Wszystko ok?” oraz „Tak” nie odezwaliśmy się do siebie. Leżałam w sypialni i
słuchałam 30 Seconds To Mars – This is War, a w szczególności jednej piosenki.
Strasznie się nudziłam. Tak jak wczoraj było ładnie to dzisiaj pogoda jest
paskudna. Od rana pada i nawet wyjść nie można. Leżałam tak i sama nie wiem kiedy
zasnęłam. Obudził mnie dopiero zapach wczorajszej zapiekanki. Podniosłam się i
poszłam do kuchni.
- O właśnie miałem cię budzić. Nie jadłaś jeszcze? – spytał
nakładając na talerze spore porcje. Pokręciłam przecząco głową i usiadłam do
stołu. – Dostaliśmy zaproszenie do Michała. – usłyszałam po kilku minutach
milczenia.
- Jakie zaproszenie?
- Robią z Dagmarą grilla. Zaprosili parę osób. Idziemy? – spytał
się mnie. Wzruszyłam ramionami.
- Czemu nie? – uśmiechnął się. Uniosłam jeden kącik ust lekko i
wróciłam do jedzenia.
***
W piątek po godzinie piętnastej zaczęłam się szykować do wyjścia.
Mieliśmy być na godzinę siedemnastą. Dziś znów było ciepło ale wieczory były
chłodne i nie wiedziałam kompletnie co na siebie włożyć. Stałam przed szafą i
przerzucałam tylko ubrania z jednej na drugą stronę szukając czegoś
odpowiedniego. Po pół godzinie przyszedł Bartek. Usiadł na łóżku i przyglądał
się moim poczynaniom z rozbawieniem.
- Nie śmiej się! Chce jakoś wyglądać przed twoimi znajomymi –
odwróciłam się do niego. Wtedy ten jeszcze bardziej się roześmiał.
- Może ja coś ci wybiorę hmm?
- Proszę bardzo – machnęłam ręką i zamieniliśmy się miejscami. Ja
usiadłam na łóżku podczas gdy on zaczął przeszukiwać szafę. Po pięciu minutach pokazał
mi dżinsową spódniczkę i czarną bluzkę na krótki rękaw z małym dekoltem. –
Bluzkę mogę założyć ale w spódnicę już nie wejdę. Ledwo się w niej zapinałam
jak nie byłam w ciąży co dopiero teraz! – pokręcił głową i odłożył spódnicę, po
chwili znów się odwrócił i podał mi rurki, które sobie niedawno kupiłam oraz
koszulę.
- Proszę – uśmiechnął się. – I ubieraj się szybciej bo zaraz
musimy wychodzić
- Dzięki. Dobra, dobra. – pozwiedzałam i pognałam do łazienki
wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i wysuszyłam i rozczesałam włosy.
Przebrałam się zrobiłam lekki makijaż – tylko fluid i tusz do rzęs i wyszłam z
łazienki. – I jak? – spytałam okręcając się wokół własnej osi.
- Ładnie – odpowiedział Bartek skupiając swój wzrok na moim
brzuchu. Zwykle nosiłam luźniejsze bluzki nie było go widać. Bądź co bądź to
czwarty miesiąc ale jest już zaokrąglony i widać go.
- Too … Idziemy? – spytałam.
- Tak – podniósł się z miejsca, wziął kluczyki. Po kilkunastu
minutach byliśmy pod domem Winiarskich. Bartek zadzwonił do drzwi i zaraz
otworzył nam Michał, którego wstyd się przyznać widziałam pierwszy raz na oczy.
- Cześć! – przywitał się z Bartkiem. – A ty musisz być Pola –
spojrzał na mnie po czym podał mi rękę i przedstawił się. Zaprosił nas do
środka gdzie było już kilka osób.
- O jest i nasz Siurak! – usłyszałam gdy weszliśmy do salonu.
Odszukałam osobę, do której należał ten głos i spojrzałam na Bartka, który
szeroko się uśmiechał. Facet – jak każdy tutaj – był wyższy ode mnie. – Cześć!
Jestem Krzysiek ale wołają na mnie Igła – wziął moją rękę i ją pocałował.
- Pola.
- Słynna Pola. Bartek wspominał nam o tobie. - Podeszła do nas wysoka kobieta z ciemnymi
włosami. – O a to jest Iwonka! Moja żona – przytulił ją. Podołałyśmy sobie
dłonie.
- Pola! – usłyszałam i obróciłam się razem z Bartoszem. Podeszła
do nas Paulina z Mariuszem, którego również widziałam pierwszy raz na oczy.
Przywitałam się i zaczęłam się zastanawiać gdzie podziała się gospodyni domu. W
tym czasie poznałam kilku kolegów Bartka, ogółem było tu bardzo dużo osób plus
dzieciaki.
Michał zaprosił nas na taras gdzie wszystko było już przygotowane.
Usiedliśmy do stołu i wtedy moje wątpliwości zostały rozwiane – Dagmara
usypiała Antosia. Przywitała się z nami i oni również usiedli. Przysłuchiwałam
się rozmowom i sączyłam powoli sok pomarańczowy ze swojej szklanki. Minęło tak
kilkanaście minut jak nie pół godziny, siedziałam sobie cichutko nie zwracałam
na siebie uwagi dopóki Dagmara nie zapytała się
głośno
- A jak tam Pola z maluszkiem? Znacie już płeć? – wytrzeszczyłam
na nią oczy, Bartek również na nią spojrzał. Wszystkie rozmowy momentalnie
ucichły a głowy zwróciły się w naszą stronę. Spuściłam wzrok na szklankę.
- Nie jeszcze nie wiemy – odpowiedział Bartek łapiąc mnie za dłoń.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko.
- To ty jesteś w ciąży? – spytał Igła.
- Tak – odpowiedziałam.
- To co się nie chwalicie! – krzyknął. – Trzeba to oblać –
powiedział i już butelka poszła w ruch. Po chwili wypili „za zdrowie” dziecka.
- Nie musiałaś – szepnęłam do Dagmary, byłam na nią trochę zła.
- Oj tam – uśmiechnęła się do mnie. – I tak by się dowiedzieli a
lepiej, że wcześniej niż później – puściła do mnie oko i zabrała się za
jedzenie swojej sałatki. Rozmowa przeniosła się na temat ciąży i porodu i
wychowywaniu dziecka. Chłopaki straszyli Bartka a dziewczyny pocieszały. Ja w
tym czasie poczułam, że szybko muszę skorzystać z łazienki bo nie wytrzymam.
Nachyliłam się do Dagmary i spytałam gdzie jest toaleta. – Chodź zaprowadzę cię
– odszepnęła.
- Dziękujemy za zaproszenie! – powiedziałam do Dagmary
podtrzymując kompletnie pijanego Bartosza.
- Może przenocujecie? – spytała się.
- Nie, dziękuję. Damy sobie radę – odpowiedziałam.
- To chociaż pomogę ci go wsadzić do samochodu – roześmiała się.
Wzięła Bartka pod drugą rękę i wspólnymi siłami umieściłyśmy go w samochodzie.
Jeszcze raz podziękowałam, pożegnałam się i wsiadłam do samochodu. Bartek
walczył by nie zasnąć. Trochę miałam z niego ubaw jak co chwilę gwałtownie
podnosił głowę.
- Ale czemu już jedziemy? – spytał po kilku minutach.
- Bo jesteś kompletnie pijany a ja zmęczona poza tym wszyscy już
sobie poszli – wcale nie skłamałam. Miałam ochotę tylko się położyć, a
większość osób już sobie poszło.
- Ale ja nie jestem pijany! Świetnie się trzymam!
- Tak, tak – poklepałam go po kolanie i przyśpieszyłam trochę. W
końcu dotarliśmy pod blok. Z wielkim trudem wyciągnęłam go z samochodu. Jakoś
doszliśmy do drzwi a potem do windy. W końcu oparłam go o ścianę i wygrzebałam
kluczyki z torebki i otworzyłam drzwi do mieszkania. Zaciągnęłam Bartosza i
zamknęłam drzwi.
- Pola – usłyszałam za plecami. Zdziwiona odwróciłam się. Bartek
stał tuż za mną.
- Słucham? – uniosłam jedną brew. Bartek zatoczył się przez co
wpadł na mnie. Położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej i odsunęłam go
trochę, strasznie śmierdział alkoholem.
- Przepraszam!
- Nic się nie stało. Co chciałeś powiedzieć?
- Że prze-praszam – czknął. Westchnęłam.
- Za co? Że się schlałeś w trzy dupy?
- Za to też ale bardziej za to że … spieprzyłem ci życie. –
wybełkotał w końcu.
- Bartek jesteś pijany chodź się położyć – powiedziałam wymijając
go i ciągnąc w stronę sypialni.
- Nie! Może i jestem pijany ale wiem co mówię! Gdybym ci dzieciaka
nie zrobił byłabyś teraz na studiach – mówił podczas gdy ja go w końcu
zaciągnęłam do sypialni. Popchnęłam go na łóżko, żeby usiadł i ściągnęłam z
niego bluzę. – A teraz co?! Siedzisz tutaj i się nudzisz! Zmarnowałem ci życie!
- Weź ręce do góry – westchnęłam, posłusznie wykonał moją prośbę i
mogłam w końcu zdjąć z niego koszulkę.
- Daj! - powiedział wstając, sam ściągnął sobie spodnie, buty ze skarpetkami, był pewien kłopot bo raz się przy tym wywalił ale je też sam ściągnął. W końcu położył się do łóżka i szybko usnął. W końca sama mogłam się przebrać, skoczyłam jeszcze tylko szybko do łazienki a potem sprawdziłam czy aby na pewno zamknęłam drzwi i położyłam się obok Bartka, plecami do niego bo strasznie śmierdział wódką.
****
Witam! Jak tam czujecie już wakacje czy jeszcze nie :D? Krótki, wiem ale mam nadzieję, że się podobało :D Piszcie w komentarzach
Pozdrawiam!