Wyrwał mi z rąk, starą i zakurzoną gitarę.
- Całe wieki jej szukałem gdzie była?
- Yyy… - zamyśliłam się. Nie powiem, że pod łóżkiem bo będzie
wiedział gdzie chowałam jego zegarek. – No wiesz! Tam w szafie pod tymi
wszystkimi twoimi torbami.
- Serio? – spytał siadając przy stole dosiadłam się do niego.
Patrzył na nią jak zahipnotyzowany. – Wiesz kiedyś zapisałem się na lekcje gry
na gitarze ale jakoś nie miałem czasu na nie chodzić no ale gitara została.
- Uczyłeś się grać?
- Noo ale kiepski ze mnie gitarzysta – zaśmiał się.
- Widać – stwierdziłam. Spojrzał na mnie.
-Coo? – zaczęłam się śmiać i szybko uciekłam z kuchni do salonu.
Na kanapie leżał Felek więc szybko wzięłam go na ręce i wyciągnęłam je przed
siebie. Bartek zatrzymał się przede mną. – Odwołaj to co powiedziałaś! – śmiał
się. Pokręciłam przecząco głową. – Pożałujesz tego! – zaczął się do mnie
zbliżać.
- No chyba nie skrzywdzisz tego biednego szczeniaczka! –
powiedziałam cofając się. W końcu natrafiłam na ścianę. Odwróciłam głowę. –
Ups!
- Psa nie, ciebie tak! – zaśmiał się. Wziął Felka i odstawił go na
podłogę.
- Niee! Proszę! – pisnęłam kiedy Bartek wziął mnie na ręce i
zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżko i zaczął łaskotać. Wtedy zaczął
gwizdać czajnik. Bartek przestał na chwilę. – Woda się gotuje – powiedziałam z
nadzieją, że sobie pójdzie zostawiając mnie w spokoju. Popatrzył na mnie.
- Dobra tym razem ci daruję ale odegram się dziś wieczorem. –
powiedział wstając z łóżka. Wyciągnął do mnie rękę i pomógł wstać i poszliśmy
do kuchni.
- Mam się bać?
- Tak! Będziemy grać a monopoly – zaśmiał się i zalał dwa kubki
wodą po czym postawił je na stole.
- Wiesz co! Ja już myślałam, że mnie zabijesz czy co a ty chcesz
grać w planszówkę – zaśmiałam się. – Nie możesz mnie stworzyć w simsach,
wsadzić do basenu i usunąć drabinkę? – Bartek zaczął się śmiać a ja razem z
nim.
- Dobry pomysł albo zamknę cie w pokoju, usunę drzwi i umrzesz z
głodu.
- Nie opcja z basenem jest lepsza – zaśmiałam się. – Wiesz jak
chcesz mogę cię nauczyć grać na tym – kiwnęłam na gitarę opartą o szafki. – W
szkole mieliśmy dodatkowe lekcje z gry na różnych instrumentach.
- Umiesz grać? – uniósł brwi. – Czego jeszcze o tobie nie wiem? –
spytał opierając się łokciami o stół i przybliżając do mnie.
- Nie powiem ci bo potem nie będziesz chciał ze mną rozmawiać
uznając, że jestem nudna – powiedziałam odpychając go lekko. Zaśmiał się.
- No dobra, dobra. To kiedy pierwsza lekcja? Coś czuję, że z taką
nauczycielką szybko nauczę się grać – uśmiechnął się do mnie i puścił oczko.
Zaśmiałam się.
- Uważaj! Jestem bardzo wymagająca! – pogroziłam mu palcem.
Dopiliśmy herbatę i poszliśmy do salonu gdzie Bartek zaczął czyścić gitarę a ja
obejrzałam w spokoju kolejny odcinek Brzyduli, którą zaczęli powtarzać. W końcu
kiedy gitara była czysta dostałam ją do rąk i zaczęłam stroić. Potem zagrałam
jakąś melodię szatynowi i oddałam mu ją i zaczęłam uczyć poszczególnych
chwytów. Mieliśmy przy tym trochę śmiechu. W końcu zostało przy tym, że ja
chwytałam za struny a on tylko przejeżdżał po nich ręką i tak sobie graliśmy
przez dłuższy czas. Po godzinie dziewiętnastej poszliśmy zrobić sobie kanapki i
rozłożyliśmy monopoly. Oczywiście tak jak Bartek mówił, że się odegra na mnie,
tak zrobił. Zbankrutowałam po jakiejś drugiej godzinie grania ale jest jeden
plus – mogłam się szybciej położyć spać.
Właśnie składałam pranie w salonie kiedy drzwi się otworzyły i po
chwili Bartek swoim krzykiem oznajmił mi że jest w domu. Narobił trochę hałasu
w korytarzu i już po chwili znalazł się w salonie.
- Patrz co przyniosłem! – powiedział targając za sobą choinkę.
Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać.
- Przecież jedziemy do twoich rodziców na święta.
- No tak ale co nam szkodzi ubrać ją u nas – wzruszył ramionami
opierając drzewko o ścianę. Choinka była sztuczna ale nie szkodzi.
- W sumie – powiedziałam odkładając na kupkę jeszcze jedną złożoną
bluzkę. – A gdzie masz bombki, łańcuchy i świeczki?
- W piwnicy! Wiesz wcześniej stawiałem taką malutką choineczkę ale
teraz pomyślałem, że ubierzemy większą. Musiałem wszystko pokupować. Mam
nadzieję, że starczy bombek – powiedział drapiąc się po policzku.
- No nie wiem – zaśmiałam się biorąc ubrania i kierując się do
sypialni. Odłożyłam je do szafki i wróciłam do Bartka.
- Dobra to może przyniosę te pudła i zabierzemy się za ubieranie –
uśmiechnął się do mnie.
- A nie chcesz najpierw zjeść?
- Niee, nie jestem głodny. Dobra idę i zaraz wracam! – powiedział
i tyle go widziałam. Spojrzałam na Felka.
- Twoje pierwsze święta co nie – kucnęłam przy psiaku i podrapałam
go za uchem. Potem spojrzałam na swój brzuch i położyłam na nim rękę
uśmiechając się. Ostatnio wszystko się układało. Ta głupia Natalia dała mi spokój
w końcu. Z tego co Bartek ostatnio mówił wyjechała do Warszawy na święta, już
ponad tydzień temu, i wróci dopiero w styczniu więc mam ja z głowy na jakieś
trzy tygodnie. Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku i wtedy ktoś zadzwonił do
drzwi. Odstawiłam szklankę na blat i poszłam otworzyć. Gdy ujrzałam Bartka ze
stertą różnych pudełek zaczęłam się śmiać. – Nie mogłeś wziąć tego na raty? –
spytałam go przesuwając się by mógł wejść.
- Nieee po co. Dobra ale teraz musisz mi pomóc. – wzięłam od niego
parę pudełek i zaniosłam do salonu. Byłam pewna, że wszystkiego nam starczy.
Zastanawiałam się czy przypadkiem nie jest tego trochę za dużo ale lepiej za
dużo niż za mało. Odłożyliśmy pudełka na kanapę i zaczęliśmy rozpakowywać
drzewko. Gdy już je ustawiliśmy zabraliśmy się do dekorowania naszej choinki.
Bartek miał niezłą radochę ubierając drzewko. Sama uwielbiałam ubierać choinkę
i miałam można powiedzieć małego bzika na tym punkcie ale Bartek przebija
wszystko. Cieszył się jak małe dziecko!
- Ej przestań! – pisnęłam kiedy zaczął owijać mnie w złoty
łańcuch. Ten zamiast przestać położył mi jeszcze na głowie włosy anielskie
szybko wyjął telefon i zrobił zdjęcie.
- Ładnie wyszłaś – zaśmiał się pokazując mi fotkę podczas gdy ja
zdejmowałam to wszystko z siebie.
- Głupek! – walnęłam go w ramię i wzięłam kolejne pudełko z
bombkami i zaczęłam je wieszać.
- Ej! Ja chciałem te powiesić! – powiedział i zabrał mi pudełko.
Roześmiałam się ale dałam za wygraną. On ma ponad dwa metry ja jakieś metr siedemdziesiąt
parę. Gdy po jakiejś godzinie choinka była ubrana a zostały nam jeszcze dwa
sznury lampek postanowiliśmy z Bartkiem zawiesić je na balkonie. Szybko się z
tym uwinęliśmy i od razu je zapaliliśmy. Rozejrzałam się wkoło, jak na razie
tylko nasz balkon jest „świąteczny”. Zaśmiałam się cicho. – Co się śmiejesz?
Brzydko to wygląda?
- Nie, ładnie. – Odpowiedziałam nie patrząc na niego i gładząc
swój brzuch.
- Ej! Ty masz moją bluzę! Kto ci ją pozwolił wziąć! – powiedział i
objął mnie od tyłu próbując ją odpiąć. Śmialiśmy się przez jakiś czas i
szarpaliśmy w końca Bartek się poddał ale nie odsunął się. Oparł dodatkowo
brodę na mojej głowie i staliśmy tak sobie.
- Bartek?
- Hmm?
- Natalia wraca dopiero po nowym roku?
- Tak a co?
- To dobrze. Będzie spokój. – mruknęłam. Chciałam mu powiedzieć o
tych akcjach z blondynką ale nie wiedziałam jak. Może walnę prosto z mostu, że
nie chcę żeby ona tutaj przychodziła?
- Czemu? Coś ci zrobiła? – spytał odsuwając się ode mnie i
obracając tak bym na niego spojrzała. Milczałam. – Noo?
- Nachodzi mnie! Kiedy ciebie nie ma przyłazi tutaj i mówi, że
mnie stąd wywali, że chce cie złapać na dziecko. Nazwała mnie dziwką – dodałam
o wiele ciszej a w oczach zaszkliły mi się łzy. Nie chciałam płakać ale to było
naprawdę przykre. Rozumiem, że można być o kogoś zazdrosnym ale żeby aż tak ..
- Co?! – krzyknął Bartek aż podskoczyłam przestraszona. –
Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć – powiedział szybko łapiąc mnie za
rękę. – Nazwała cię dziwką? – spytał ciszej. Kiwnęłam głową a wtedy po
policzkach poleciały pierwsze łzy. Bartek przytulił mnie do siebie. – Pogadam z
nią. Już nigdy więcej tu nie przyjdzie. Czemu mi tego wcześniej nie
powiedziałaś? – Wzruszyłam tylko ramionami. – No już nie płacz – pogłaskał mnie
po głowie – Chodźmy do środka bo się przeziębisz. Co powiesz na kakao i
nutellę? – uśmiechnął się do mnie sadzając mnie na kanapie. Odwzajemniłam gest
wycierając mokre oczy i policzki.
- Wolałabym lody śmietankowe i kiszone ogórki.
***
Witam :D! W piątek wybieram się na Drużynę. To nie były zdjęcia Bartka z dzieciństwa jak ktoś strzelał. Podobało się? Pisać :D.
Pozdrawiam!
rozdział ciekawy. całe szczęście,że Pola powiedziala Bartkowi o tym ,ze Natalia ją nachodzi i wyzywa. Widać,że oboje czują sie coraz lepiej w swoim towarzystwie.
OdpowiedzUsuńDodasz rozdział wcześniej niż 25 sierpnia :)??? za długo trzeba na nie czekać
Błagam, dodaj rozdział wcześniej!! Uwielbiam Twoje opowiadanie, nie wytrzymam do 25...
OdpowiedzUsuńno super ale zeby powiedziec z kim jedziesz na Druzyne to juz nie laska.
OdpowiedzUsuńtak rozdzial fajny. Starczy ci tyle bo i tak ci juz slodza :D
pozdrawiam!
ee ja tam wole slonecznik i tymbarka <3
genialny!
OdpowiedzUsuńoj podobało :D Bardzo dobrze, że Pola w końcu powiedziała Bartkowi o tej Natalii.. No i gitary to się kompletnie nie spodziewałam :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :* mam nadzieję, że dodasz niebawem ;)
Pozdrawiam, Karolina :*
Błagam! Dodaj już następny. Tak..na pocieszenie..
OdpowiedzUsuńJest cudownie! :D A kiedy kolejny? Coś długo nie wstawiałaś nowego rozdziału... :c Czekam z niecierpliwością. :) A tymczasem zapraszam do siebie, może Ci się spodoba..?
OdpowiedzUsuńhttp://wygranym-jest-ten-co-staje-na-starcie.blogspot.com