wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 9



Wyrwał mi z rąk, starą i zakurzoną gitarę.

- Całe wieki jej szukałem gdzie była?

- Yyy… - zamyśliłam się. Nie powiem, że pod łóżkiem bo będzie wiedział gdzie chowałam jego zegarek. – No wiesz! Tam w szafie pod tymi wszystkimi twoimi torbami.

- Serio? – spytał siadając przy stole dosiadłam się do niego. Patrzył na nią jak zahipnotyzowany. – Wiesz kiedyś zapisałem się na lekcje gry na gitarze ale jakoś nie miałem czasu na nie chodzić no ale gitara została.

- Uczyłeś się grać?

- Noo ale kiepski ze mnie gitarzysta – zaśmiał się.

- Widać – stwierdziłam. Spojrzał na mnie.

-Coo? – zaczęłam się śmiać i szybko uciekłam z kuchni do salonu. Na kanapie leżał Felek więc szybko wzięłam go na ręce i wyciągnęłam je przed siebie. Bartek zatrzymał się przede mną. – Odwołaj to co powiedziałaś! – śmiał się. Pokręciłam przecząco głową. – Pożałujesz tego! – zaczął się do mnie zbliżać.

- No chyba nie skrzywdzisz tego biednego szczeniaczka! – powiedziałam cofając się. W końcu natrafiłam na ścianę. Odwróciłam głowę. – Ups!

- Psa nie, ciebie tak! – zaśmiał się. Wziął Felka i odstawił go na podłogę.

- Niee! Proszę! – pisnęłam kiedy Bartek wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżko i zaczął łaskotać. Wtedy zaczął gwizdać czajnik. Bartek przestał na chwilę. – Woda się gotuje – powiedziałam z nadzieją, że sobie pójdzie zostawiając mnie w spokoju. Popatrzył na mnie.

- Dobra tym razem ci daruję ale odegram się dziś wieczorem. – powiedział wstając z łóżka. Wyciągnął do mnie rękę i pomógł wstać i poszliśmy do kuchni.

- Mam się bać?

- Tak! Będziemy grać a monopoly – zaśmiał się i zalał dwa kubki wodą po czym postawił je na stole.

- Wiesz co! Ja już myślałam, że mnie zabijesz czy co a ty chcesz grać w planszówkę – zaśmiałam się. – Nie możesz mnie stworzyć w simsach, wsadzić do basenu i usunąć drabinkę? – Bartek zaczął się śmiać a ja razem z nim.

- Dobry pomysł albo zamknę cie w pokoju, usunę drzwi i umrzesz z głodu.

- Nie opcja z basenem jest lepsza – zaśmiałam się. – Wiesz jak chcesz mogę cię nauczyć grać na tym – kiwnęłam na gitarę opartą o szafki. – W szkole mieliśmy dodatkowe lekcje z gry na różnych instrumentach.

- Umiesz grać? – uniósł brwi. – Czego jeszcze o tobie nie wiem? – spytał opierając się łokciami o stół i przybliżając do mnie.

- Nie powiem ci bo potem nie będziesz chciał ze mną rozmawiać uznając, że jestem nudna – powiedziałam odpychając go lekko. Zaśmiał się.

- No dobra, dobra. To kiedy pierwsza lekcja? Coś czuję, że z taką nauczycielką szybko nauczę się grać – uśmiechnął się do mnie i puścił oczko. Zaśmiałam się.

- Uważaj! Jestem bardzo wymagająca! – pogroziłam mu palcem. Dopiliśmy herbatę i poszliśmy do salonu gdzie Bartek zaczął czyścić gitarę a ja obejrzałam w spokoju kolejny odcinek Brzyduli, którą zaczęli powtarzać. W końcu kiedy gitara była czysta dostałam ją do rąk i zaczęłam stroić. Potem zagrałam jakąś melodię szatynowi i oddałam mu ją i zaczęłam uczyć poszczególnych chwytów. Mieliśmy przy tym trochę śmiechu. W końcu zostało przy tym, że ja chwytałam za struny a on tylko przejeżdżał po nich ręką i tak sobie graliśmy przez dłuższy czas. Po godzinie dziewiętnastej poszliśmy zrobić sobie kanapki i rozłożyliśmy monopoly. Oczywiście tak jak Bartek mówił, że się odegra na mnie, tak zrobił. Zbankrutowałam po jakiejś drugiej godzinie grania ale jest jeden plus – mogłam się szybciej położyć spać.

Właśnie składałam pranie w salonie kiedy drzwi się otworzyły i po chwili Bartek swoim krzykiem oznajmił mi że jest w domu. Narobił trochę hałasu w korytarzu i już po chwili znalazł się w salonie.

- Patrz co przyniosłem! – powiedział targając za sobą choinkę. Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać.

- Przecież jedziemy do twoich rodziców na święta.

- No tak ale co nam szkodzi ubrać ją u nas – wzruszył ramionami opierając drzewko o ścianę. Choinka była sztuczna ale nie szkodzi.

- W sumie – powiedziałam odkładając na kupkę jeszcze jedną złożoną bluzkę. – A gdzie masz bombki, łańcuchy i świeczki?

- W piwnicy! Wiesz wcześniej stawiałem taką malutką choineczkę ale teraz pomyślałem, że ubierzemy większą. Musiałem wszystko pokupować. Mam nadzieję, że starczy bombek – powiedział drapiąc się po policzku.

- No nie wiem – zaśmiałam się biorąc ubrania i kierując się do sypialni. Odłożyłam je do szafki i wróciłam do Bartka.

- Dobra to może przyniosę te pudła i zabierzemy się za ubieranie – uśmiechnął się do mnie.

- A nie chcesz najpierw zjeść?

- Niee, nie jestem głodny. Dobra idę i zaraz wracam! – powiedział i tyle go widziałam. Spojrzałam na Felka.

- Twoje pierwsze święta co nie – kucnęłam przy psiaku i podrapałam go za uchem. Potem spojrzałam na swój brzuch i położyłam na nim rękę uśmiechając się. Ostatnio wszystko się układało. Ta głupia Natalia dała mi spokój w końcu. Z tego co Bartek ostatnio mówił wyjechała do Warszawy na święta, już ponad tydzień temu, i wróci dopiero w styczniu więc mam ja z głowy na jakieś trzy tygodnie. Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku i wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. Odstawiłam szklankę na blat i poszłam otworzyć. Gdy ujrzałam Bartka ze stertą różnych pudełek zaczęłam się śmiać. – Nie mogłeś wziąć tego na raty? – spytałam go przesuwając się by mógł wejść.

- Nieee po co. Dobra ale teraz musisz mi pomóc. – wzięłam od niego parę pudełek i zaniosłam do salonu. Byłam pewna, że wszystkiego nam starczy. Zastanawiałam się czy przypadkiem nie jest tego trochę za dużo ale lepiej za dużo niż za mało. Odłożyliśmy pudełka na kanapę i zaczęliśmy rozpakowywać drzewko. Gdy już je ustawiliśmy zabraliśmy się do dekorowania naszej choinki. Bartek miał niezłą radochę ubierając drzewko. Sama uwielbiałam ubierać choinkę i miałam można powiedzieć małego bzika na tym punkcie ale Bartek przebija wszystko. Cieszył się jak małe dziecko!

- Ej przestań! – pisnęłam kiedy zaczął owijać mnie w złoty łańcuch. Ten zamiast przestać położył mi jeszcze na głowie włosy anielskie szybko wyjął telefon i zrobił zdjęcie.

- Ładnie wyszłaś – zaśmiał się pokazując mi fotkę podczas gdy ja zdejmowałam to wszystko z siebie.

- Głupek! – walnęłam go w ramię i wzięłam kolejne pudełko z bombkami i zaczęłam je wieszać.

- Ej! Ja chciałem te powiesić! – powiedział i zabrał mi pudełko. Roześmiałam się ale dałam za wygraną. On ma ponad dwa metry ja jakieś metr siedemdziesiąt parę. Gdy po jakiejś godzinie choinka była ubrana a zostały nam jeszcze dwa sznury lampek postanowiliśmy z Bartkiem zawiesić je na balkonie. Szybko się z tym uwinęliśmy i od razu je zapaliliśmy. Rozejrzałam się wkoło, jak na razie tylko nasz balkon jest „świąteczny”. Zaśmiałam się cicho. – Co się śmiejesz? Brzydko to wygląda?

- Nie, ładnie. – Odpowiedziałam nie patrząc na niego i gładząc swój brzuch.

- Ej! Ty masz moją bluzę! Kto ci ją pozwolił wziąć! – powiedział i objął mnie od tyłu próbując ją odpiąć. Śmialiśmy się przez jakiś czas i szarpaliśmy w końca Bartek się poddał ale nie odsunął się. Oparł dodatkowo brodę na mojej głowie i staliśmy tak sobie.

- Bartek?

- Hmm?

- Natalia wraca dopiero po nowym roku?

- Tak a co?

- To dobrze. Będzie spokój. – mruknęłam. Chciałam mu powiedzieć o tych akcjach z blondynką ale nie wiedziałam jak. Może walnę prosto z mostu, że nie chcę żeby ona tutaj przychodziła?

- Czemu? Coś ci zrobiła? – spytał odsuwając się ode mnie i obracając tak bym na niego spojrzała. Milczałam. – Noo?

- Nachodzi mnie! Kiedy ciebie nie ma przyłazi tutaj i mówi, że mnie stąd wywali, że chce cie złapać na dziecko. Nazwała mnie dziwką – dodałam o wiele ciszej a w oczach zaszkliły mi się łzy. Nie chciałam płakać ale to było naprawdę przykre. Rozumiem, że można być o kogoś zazdrosnym ale żeby aż tak ..

- Co?! – krzyknął Bartek aż podskoczyłam przestraszona. – Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć – powiedział szybko łapiąc mnie za rękę. – Nazwała cię dziwką? – spytał ciszej. Kiwnęłam głową a wtedy po policzkach poleciały pierwsze łzy. Bartek przytulił mnie do siebie. – Pogadam z nią. Już nigdy więcej tu nie przyjdzie. Czemu mi tego wcześniej nie powiedziałaś? – Wzruszyłam tylko ramionami. – No już nie płacz – pogłaskał mnie po głowie – Chodźmy do środka bo się przeziębisz. Co powiesz na kakao i nutellę? – uśmiechnął się do mnie sadzając mnie na kanapie. Odwzajemniłam gest wycierając mokre oczy i policzki.
- Wolałabym lody śmietankowe i kiszone ogórki.
 

***
Witam :D! W piątek wybieram się na Drużynę. To nie były zdjęcia Bartka z dzieciństwa jak ktoś strzelał. Podobało się? Pisać :D.
Pozdrawiam! 

7 komentarzy:

  1. rozdział ciekawy. całe szczęście,że Pola powiedziala Bartkowi o tym ,ze Natalia ją nachodzi i wyzywa. Widać,że oboje czują sie coraz lepiej w swoim towarzystwie.
    Dodasz rozdział wcześniej niż 25 sierpnia :)??? za długo trzeba na nie czekać

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam, dodaj rozdział wcześniej!! Uwielbiam Twoje opowiadanie, nie wytrzymam do 25...

    OdpowiedzUsuń
  3. no super ale zeby powiedziec z kim jedziesz na Druzyne to juz nie laska.
    tak rozdzial fajny. Starczy ci tyle bo i tak ci juz slodza :D
    pozdrawiam!
    ee ja tam wole slonecznik i tymbarka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. oj podobało :D Bardzo dobrze, że Pola w końcu powiedziała Bartkowi o tej Natalii.. No i gitary to się kompletnie nie spodziewałam :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :* mam nadzieję, że dodasz niebawem ;)
    Pozdrawiam, Karolina :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Błagam! Dodaj już następny. Tak..na pocieszenie..

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest cudownie! :D A kiedy kolejny? Coś długo nie wstawiałaś nowego rozdziału... :c Czekam z niecierpliwością. :) A tymczasem zapraszam do siebie, może Ci się spodoba..?

    http://wygranym-jest-ten-co-staje-na-starcie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń