- AAAAAA!!!! – usłyszałam głośne wołanie. Zamknęłam czytaną przeze
mnie książkę i położyłam ją na ławce obok kubka z herbatą. Po chwili przede mną
stanęła Sylwia. – Patrz! – pomachała mi przed twarzą wielką białą kopertą.
- Co to? – zaśmiałam się i przesunęłam robiąc jej miejsce koło
mnie. Usiadła i zaczęła mi tłumaczyć. Po czym szybko otworzyła kopertę i podała
mi list, po przeczytaniu już pierwszych zdań uśmiech wkradł mi się na twarz. –
Gratuluję!! – uścisnęłam serdecznie przyjaciółkę i oddałam jej list. –
Szczęściara z ciebie!
- Dzięki – uśmiechnęła się jeszcze szerzej o ile to możliwe. – W
przyszłym tygodniu już wyjeżdżam. Wiesz kurs przygotowawczy zaczynam dopiero za
dwa tygodnie ale muszę się rozejrzeć, pozwiedzać. Wyślę ci pocztówkę! –
ścisnęła moja dłoń. Dostała się na swoje wymarzone studia. Mogła studiować
ukochaną fotografię w Nowym Yorku. – A ty kiedy dostaniesz odpowiedź?
- Nie wiem, pewnie dopiero w przyszłym tygodniu. Boję się! –
powiedziałam. Bardzo się stresowałam a to że tak późno ogłaszają wyniki jeszcze
bardziej pogarszało sprawę.
- Na pewno cię przyjmą! Miałaś najlepsze stopie w całej szkole! –
pocieszała mnie. Uśmiechnęłam się do niej, gadałyśmy potem o jej i moich
studiach. Obiecała, że będzie pisać i wysyłać wszystkie zdjęcia jakie zrobi.
***
Odkąd Sylwia wyjechała zrobiło się tak strasznie nudno. Wczoraj
dostałam list z uczelni, tak jak mówiła Sylwia, dostałam się bez żadnego
problemu. Prawie, żadnego. Niedawno zdałam sobie sprawę, że spóźnia mi się
okres. Zajrzałam więc do swojego notesu gdzie zapisywałam sobie wszystko i
zdałam sobie sprawę, że nie miałam okresu już od ponad dwóch miesięcy! Pod
niewiedzą mamy umówiłam się na wizytę u ginekologa gdzie chciałam sprawdzić wszystkie
swoje obawy. Może to tylko przez stres związany naborem do szkoły? Miałam taką
nadzieję. W poniedziałek po godzinie 8 udałam się na przystanek, o dziwo
autobus szybko przyjechał i po jakiejś półtorej godzinie już siedziałam przed
drzwiami gabinetu. Patrzyłam na te wszystkie szczęśliwe matki i dumnych
tatusiów, co jakiś czas głaszcząc swoje partnerki po brzuchu. Spojrzałam na
swój. Był taki sam jak zawsze, nic nie wskazywało na to że mogłabym być w
ciąży. W końcu nadeszła moja kolej, weszłam do środka. Po kilku minutach
wyszłam cała zapłakana.
- Wszystko w porządku? – spytała jakaś kobieta.
- Ta-ak – odpowiedziałam pociągając nosem. Opadłam na krzesełko
koło niej. Musiałam się trochę uspokoić. Wyciągnęłam z torebki małą butelkę
wody i upiłam parę łyków. Kobieta obok bacznie mnie obserwowała.
- Ja tak samo zareagowałam jak tylko się dowiedziałam –
uśmiechnęła się do mnie. – Już nie mogę się doczekać aż się urodzi i …
- Przepraszam muszę iść – przerwałam jej i wstałam. Szybko
opuściłam budynek i poszłam na przystanek. Poczekałam kilkanaście minut i
wsiadłam do autobusu. Co ja teraz zrobię?! Miałam iść na studia! Będę musiała
zrezygnować, co powiedzą moi rodzice? Byli tacy dumni, że ich córeczka dostała
się na prawo. Wszystkim się chwalili, a teraz co? Teraz okazało się że ich
jedyna idealna córeczka jest w ciąży i to jeszcze nie wiadomo z kim! Gdy
weszłam do domu ojciec już wrócił. Siedzieli razem w kuchni i pili herbatę.
- Ooo! Jest i moja córcia! – zawołał, podszedł, przytulił mnie i
pocałował w skroń. – Mówiliśmy ci już z mamą, że jesteśmy z ciebie tacy dumni?!
– kiwnęłam głową powstrzymując łzy ze wszystkich sił.
- Myśleliśmy też o jakiejś nagrodzie wiesz może jakaś wycieczka
albo samochód? – powiedziała mama wyciągając kubek, żeby zrobić mi herbatę.
- Nie idę na studia. – powiedziałam, po kuchni rozległ się brzdęk
tłuczonego szkła.
- Słucham?! – spytała matka.
- Nie idę na studia – łzy ciekły mi już po policzkach. Rodzice
patrzyli na mnie z niedowierzaniem. – Jestem w ciąży – powiedziałam. Matka
zesztywniała, patrzyła na mnie niedowierzając w to co przed chwilą
powiedziałam. Ojciec odsunął się ode mnie kawałek i przyjrzał się.
- Co powiedziałaś?! – spytała mama.
- Jak to w ciąży?! A co ze studiami?! Co z twoimi marzeniami o
zostaniu prawnikiem! – zaczął się drzeć ojciec. – Dziecko czy ktoś cię
zgwałcił?! – spytał po chwili przerażony. Pokręciłam przecząco głową patrząc
się na swoje stopy.
- Czy ty w ogóle myślałaś o tym co robisz?! – krzyknęła matka.
Płakałam coraz bardziej, nie spodziewałam się takiej reakcji. – Moja córka jest
zwykłą dziwką!! Wiesz chociaż kto jest ojcem?! – spytała potrząsając mną za
rękę. Nie odzywałam się. W gardle miałam taką gulę, że nic nie mogłam z siebie
wykrztusić oprócz potoku łez. – No pięknie!! – krzyknęła odchodząc ode mnie. –
To teraz możesz się spakować i wyjść i nie wracać! Nie mam zamiaru utrzymywać
tego bękarta! – spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Co?! Wyrzuca mnie z domu?!
Gdzie ja się teraz podzieję?! Sama, w ciąży?! Spojrzałam na ojca. Patrzył na
mnie surowym wzrokiem i już wiedziałam co sądzi. Trzyma stronę matki.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do swojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam
walizkę i spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy – ubrania, oszczędności.
Przechodząc obok kuchni z walizką w ręku i torebką na ramieniu spojrzałam się
jeszcze raz na rodziców. Siedzieli przy stole, nawet na mnie nie spojrzeli. Wyszłam
z domu i obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie nazwę ich swoimi rodzicami,
nie zwrócę się do nich o pomoc, nigdy nie zobaczą tego dziecka. Ponownie udałam
się dzisiaj na przystanek, usiadłam na pustej ławce i zastanawiałam się dokąd
mam się teraz udać. Wyciągnęłam telefon i już wybierałam numer do Sylwii ale
zdałam sobie sprawę, że ona jest w Nowym Yorku. Uczy się i spełnia swoje
marzenia. Wiedziałam też że na pewno przyjedzie jak do niej zadzwonię ale
przecież nie mogłam jej tego zrobić. Muszę coś szybko wymyślić! Gdyby nie ta
głupia noc! To była przecież tylko jedna głupia noc z tym chłopakiem! Wtedy
mnie olśniło. Wyciągnęłam wcześniej schowany telefon i wybrałam jego numer.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przystawiłam aparat do ucha. Jeden sygnał, drugi,
trzeci, czwarty … Już chciałam się rozłączyć ale usłyszałam zaspany głos.
- Halo?
- Yyy …
- Kto mówi? – spytał.
- Pola.
- Jaka Pola? Nie znam żadnej Poli, proszę do mnie więcej nie
dzwonić. Żegnam!
- Czekaj! – powiedziałam trochę głośniej niż zamierzałam.
- Mówiłem już, że nie znam żadnej Poli! – powiedział rozzłoszczony.
- Znasz! Poznaliśmy się w czerwcu. Potem poszliśmy do ciebie, nie
pamiętam tego bo byłam pijana ale ty chyba pamiętasz – przygryzłam lekko wargę.
Po drugiej stronie zaległa głucha cisza. Serce zaczęło mi szybciej bić,
nabrałam więcej powietrza i powili je wypuściłam nosem.
- A tak już wiem o kogo chodzi – powiedział w końcu. Odetchnęłam z
ulgą. – Co się stało, że do mnie dzwonisz? Masz ochotę na więcej? – zaśmiał
się.
- Musimy się spotkać i pogadać. To bardzo ważna spawa inaczej bym
nie dzwoniła. – Powiedziałam szybko. Znowu głucha cisza z jego strony.
- Ok. Gdzie?
- W Warszawie?
- Nie wiem czy wiesz ale ja mam treningi. Nie możesz ty
przyjechać? W końcu to ty chcesz pogadać. – Zamyśliłam się na chwilę, w końcu
miał rację.
- Dobrze. – Odpowiedziałam, umówiliśmy się na jutro po południu.
***
- Wchodź – powiedział przepuszczając mnie w drzwiach.
Przekroczyłam niepewnie próg jego mieszkania. Bartek odstawił moją walizkę
gdzieś na bok i zamknął drzwi. – Chodź do kuchni. Napijesz się czegoś? –
spytał. Pokręciłam głową na nie i stanęłam gdzieś tak po środku pomieszczenia
kompletnie nie wiedząc co ze sobą zrobić. Bartek patrzył na mnie a po chwili
pokazał ręką na krzesło, żebym usiadła. Usiadłam a on naprzeciwko mnie. – Więc?
- Yyy … - zaczęłam. – Jest sprawa.
- No tego to się sam domyśliłem. – Powiedział to takim tonem, że
przez chwilę wahałam się czy mu nie powiedzieć ale w końcu stwierdziłam, że
powinien a co z tym fantem zrobi to już nie mój interes.
- Ja … Ja jestem w ciąży – powiedziałam cicho, nawet nie patrzyłam
na niego o wiele ciekawsze były moje paznokcie. Usłyszałam jak poruszył się na
krześle.
- A co mnie to obchodzi? – spojrzałam na niego.
- Ale …
- Chcesz mi wmówić, że to moje?! – zaśmiał się. – Już miałem kilka
razy takich sytuacji nie dam się wkręcić! Jeśli to wszystko…
- Przecież spaliśmy ze sobą! – zaczęłam ale na nic. Bartek już
wstał. Siedziałam chwilkę patrząc na niego, miał taki surowy wyraz twarzy. –
Nie żartowałabym sobie z takich rzeczy! Nie jestem taka!
- A skąd mogę mieć pewność, że mnie nie oszukujesz, hmm?
- Jak tylko dziecko się urodzi możemy zrobić test! Poza tym zanim
poszłam z tobą do łóżka byłam dziewicą. – Jego twarz się nie zmieniała.
Westchnęłam, byłam z góry skazana na porażkę ale chociaż próbowałam. – To i tak
nie miało sensu.
- Odwieźć cię do domu? – spytał.
- Możesz najwyżej polecić mi jakiś tani motel albo schronisko albo
…
- Czemu nie wracasz do domu? – na jego twarzy malowała się troska
ale tylko przez ułamek sekundy. Przełknęłam ślinę.
- Rodzice … - nie wytrzymałam i zaczęłam płakać, to mnie wszystko
przerastało.
- Wyrzucili cię?! – spytał zszokowany. Kiwnęłam tylko głową,
niespodziewanie zostałam przez niego przytulona. – No już! Uspokój się! –
powiedział głaszcząc mnie po plecach. – Na razie zostaniesz tutaj. – Odsunęłam
się od niego. – Nie chcę słyszeć sprzeciwu! Potem coś wymyślimy – westchnął.
- Dziękuję – odpowiedziałam i wytarłam łzy rękawem bluzy.
***
Gdy następnego dnia wstałam na początku nie wiedziałam gdzie
jestem ale już po kilku minutach przypomniały mi się zdarzenia z wczorajszego
dnia. Nie mogłam uwierzyć, że moi rodzice od tak po prostu wyrzucili mnie z
domu! Na szczęście Bartek pozwolił mi mieszkać u siebie. Wstałam i od razu
skierowałam się do kuchni, na stole znalazłam karteczkę napisaną przez szatyna.
Pisał, że już wyjechał i że wróci prawdopodobne za kilka tygodni oraz, że
najważniejsze informacje znajdę w czarnym notesie, który leży na stoliku w
salonie. Z tego co pamiętam to mówił mi wczoraj, że grają jakiś ważny turniej
czy coś w tym stylu. Nie za bardzo interesowałam się siatkówką więc postanowiłam
jeszcze sprawdzić co i jak.
Wstawiłam wodę na herbatę i zaczęłam szykować sobie śniadanie.
Znalazłam płatki czekoladowe więc wyjęłam mleko i tak wyglądało moje śniadanie.
Po zagotowaniu się wody nalałam ją do kubka i odstawiłam na blat żeby trochę
przestygła. W tym czasie poszłam do sypialni i wyjęłam z walizki swoje ubrania.
Znalazłam jakąś koszulę i dżinsy, szybko się przebrałam a następnie rozczesałam
włosy. Udałam się jeszcze do salonu gdzie jak pisał Bartek znalazłam notes.
Wzięłam go i poszłam do kuchni, tam przejrzałam go pijąc herbatę. Znalazłam
kilka numerów przy których była krótka notka, że w razie potrzeby mogę dzwonić,
adres i numer mieszkania, w którym aktualnie się znajduję oraz jak dojść do
najbliższego sklepu. Po wypiciu herbaty umyłam kubek a notes schowałam do
swojej torebki, posiedziałam trochę w salonie oglądając wszystko co popadnie
Ukrytą Prawdę, Rozmowy w toku, Szpital. Po południu postanowiłam wyjść na dwór,
ubrałam buty wzięłam torebkę i klucze i wyszłam z mieszkania. Był piękny
słoneczny i ciepły dzień. Spacerowałam sobie uliczkami kiedy w końcu doszłam do
parku, zauważyłam grupkę kilku dzieciaków bawiących się razem. Sama nie wiem
jak tak szybko mogłam się przy nich znaleźć. Podeszłam do ławki na której
siedziały dwie kobiety.
- Przepraszam, można?
- Tak, proszę – odpowiedziała jedna uśmiechając się. Zabrała swoja
torebkę robiąc mi miejsce. Obydwie miały ciemne włosy a jedna bujała wózek
dziecięcy. Spojrzałam na swój brzuch i pomyślałam, że za kilka miesięcy i ja
będę chodziła z dzieckiem na spacery do parku. Jeszcze raz spojrzałam na wózek
a potem wyjęłam Przegląd Sportowy zakupiony wcześniej w kiosku w końcu miałam
sobie przypomnieć o czym mówił Bartek. Obejrzałam dokładnie okładkę a następnie
zaczęłam przerzucać strony kiedy jedna z kobiet mnie zagadała. – O widzę, że
pani jest fanką siatkówki – uśmiechnęła się do mnie.
- Yyy .. tak właściwie to nie ale mój znajomy dużo o tym mówił mi
wczoraj i …
- Czekaj, czekaj – przerwała mi. Przyjrzała mi się a potem
odwróciła do koleżanki. – Ten twój znajomy to przypadkiem nie Bartek Kurek? –
zamrugałam kilka razy zdziwiona.
- Tak – odpowiedziałam niepewnie.
- To było tak od razu. Jestem Paulina a to Dagmara – wskazała na
koleżankę. – Bartek rozmawiał wczoraj z nami, że pewnie będziesz potrzebować
pomocy by się nie zgubić.
- Miło mi Pola. Tak, pewnie tak. Nigdy wcześniej tu nie byłam więc
..
- Żaden problem – uśmiechnęła się do mnie Dagmara. – Długo
jesteście ze sobą?
- Yyy … To trochę skomplikowane – odpowiedziałam, no bo co miałam
powiedzieć. Nie jesteśmy razem. Będziemy mieli razem dziecko a poza tym Bartek
pozwolił mi mieszkać u siebie przez jakiś czas a potem zobaczymy.
- Aha, rozumiem – odpowiedziała patrząc na mój brzuch. – Który
miesiąc?
- Drugi – odpowiedziałam. – Ale to nie jest tak jak myślicie! Ja
nie kłamię! Nie chcę od niego żadnych pieniędzy ani nic z tych rzeczy bo ..
- Spokojnie – Paulina się roześmiała. – Wcale tak nie myślałyśmy!
– Odetchnęłam z ulgą przynajmniej nie wyjdę na jakąś dziwkę czy coś. – Może
wpadniesz do mnie na herbatę? Właśnie się zbierałyśmy.
- Nie, dziękuję. Nie chcę przeszkadzać – odmówiłam grzecznie.
- Ale ja nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów! Poplotkujemy,
opowiemy ci jak to jest mieszkać z siatkarzem pod jednym dachem – śmiała się. –
No chodź! – pociągnęła mnie za rękę, żebym wstała następnie zawołała dwóch
chłopców i poszliśmy do niej do domu.
***
I mamy kolejny rozdział :). Podobało się?
Niedługo mam egzamin na prawko :) trzymajcie kciuki ;p
Pozdrawiam!
Jak jej rodzice mogli tak postąpić przecież to ich córka!!!-.-
OdpowiedzUsuńBartek na początku też ni był lepszy... Ale potem wszystko naprawił :)
Miło, że strony Dagi i Pauliny że nie osądziły Poli :)
Do następnego!:)
Zapraszam do siebie na opowiadanie o Andrzeju Wronie w nowej roli, a mianowicie tatusia :> >http://siatkarskawpadka.blogspot.com/
Buziaki Lolkaa:*
PS. Trzymam kciuki za to prawko! :)
Oby nastepny rozdział jak najszybciej! :)
OdpowiedzUsuńZaczyna być ciekawie ^^
Wyybacz ze nie skomentowalam poprzedniego rozdzialu uppps
OdpowiedzUsuńMega, tak rodzice Poli to idioci tak samo jak Bartek ale to juz inna sprawa :D
I tak wszyscy wiemy ze nie zdasz <3
Pozdrawiam i do nastepnego.
Witam ;)
OdpowiedzUsuńWpadłam przez przypadek, ale już wiem, że zostaję ;)
Bardzo mi się podoba, już czytając pierwszy rozdział podejrzewałam, że Pola jest w ciąży ;) No ale tego, jak zareagowali jej rodzice to już się w ogóle nie spodziewałam... No jak oni mogli?! Przecież to ich córka!
Dobrze, że Bartek zmienił początkowe zdanie i przygarnął Polę do siebie. Teraz tylko im kibicować :) No i Paula i Daga zachowały się bardzo fajnie :P Teraz chociaż Pola będzie miała jakiś znajomych ;)
Pozdrawiam i do następnego :* Karolina
Super rozdział! A kiedy następny? ;) Doczekać się nie mogę :D
OdpowiedzUsuńMiss ;))