- Halo! Proszę pani! – słyszałam głos dobiegający z daleka, jakby
z drugiego pokoju. Poczułam też, że ktoś lekko uderza mnie po policzkach.
Bardzo powoli uniosłam powieki ale zaraz szybko je zamknęłam. Głowa bolała
niemiłosiernie.- Halo! Proszę pani! Wszystko w porządku? Słyszy mnie pani? – znów ten sam głos.
Otworzyłam jeszcze raz oczy i poczekałam aż obraz mi się wyostrzy. Przed sobą
zobaczyłam kilka twarzy pochylających się nade mną.
- Co – co się stało? – spytałam łapiąc się za głowę. Rozpoznałam
tą kobietę. Mieszkała nad nami. Wokół zgromadziło się kilka osób. Próbowałam
wstać ale jakiś mężczyzna mnie powstrzymał.
- Proszę uważać! Co się stało? – powtórzył pytanie mężczyzna, którego
nie znałam. Nagle sobie wszystko przypomniałam! Wstałam szybko z zimnej ziemi,
co nie było dobrym pomysłem bo szybko zakręciło mi się w głowie i omal nie
straciłam równowagi. Na szczęście ktoś mnie podtrzymał. Dopiero teraz
usłyszałam szczekanie Felka.
- Kacper! – powiedziałam i rzuciłam się do wózka, który stał
niedaleko. Odgarnęłam kocyk ale nikogo tam nie było. – Gdzie jest moje
dziecko?! – krzyknęłam do ludzi stojących przy mnie.
- Proszę się uspokoić!
- Kto zabrał moje dziecko! – krzyknęłam, a zaraz potem zalałam się
łzami. Poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię.
- Trzeba zadzwonić na policję.
- Bartek – szepnęłam przerażona. Boże, co ja zrobiłam?!
- Mamy do kogoś zadzwonić? – spytał się ktoś ale wtedy też
odezwała się czyjaś komórka. Po kilku sekundach rozpoznałam w melodii swój
dzwonek. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i dławiąc się łzami odebrałam. –
Ha-alo?
- Pola gdzie ty jesteś? – to był Bartek.
- W parku – zapłakałam. – Proszę przyjdź! – zdążyłam powiedzieć i
ten się rozłączył. Ktoś już dzwonił na policję i pogotowie. Mężczyzna, który
wcześniej nie pozwalał mi wstać teraz pomagał mi stać. Po kilku minutach już
tonęłam w objęciach Bartka.
- Pola! Co się stało? Czemu płaczesz?! – pytał ujmując moją twarz
w dłonie.
- Kacper … - zdążyłam wykrztusić i pokazać na pusty wózek u
którego nadal był przyczepiony Felek. Bartek tak samo jak ja rzucił się do
wózka, a potem pytał ludzi gdzie jest nasz syn.
- Już w porządku! Cii! – powiedział kiedy zorientował się w jakim
jestem stanie. Przytulił mnie do siebie, a potem zaczął wypytywać ludzi co się
stało ale już tego nie słyszałam. W głowie miałam tylko jedno pytanie gdzie
jest moje dziecko?!
Po kilkunastu minutach przyjechała karetka i policja. Nie byłam
jakoś ciężko ranna, rana na głowie nie potrzebowała szwów dzięki czemu
oszczędziłam sobie wizyty w szpitalu. Niestety wizyta na komisariacie była
konieczna. Powiedziałam im tylko, że wybrałam się na spacer i że za mną szedł
ktoś w szerokiej ciemnej kurtce z kapturem na głowie. Nie widziałam jego twarzy.
W domu byliśmy około pierwszej w nocy. Bartek dał mi jakieś tabletki na
uspokojenie i trzymał za rękę dopóki nie usnęłam.
Kiedy obudziłam się następnego dnia myślałam, że to tylko głupi
koszmar. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do łóżeczka Kacperka ale nie było
go tam. Tylko Felek leżał obok jak co nocy. Znów zalałam się łzami, Bartek
bardzo szybko znalazł się przy mnie i przytulił.
- Już spokojnie – szepnął prosto w moje włosy gładząc mnie po
plecach. – Znajdziemy go! Obiecuję – szepnął to ostatnie i pocałował mnie w
czubek głowy. Staliśmy tak przez chwilę na środku pokoju a potem Bartek
zaprowadził mnie do kuchni gdzie czekało na mnie śniadanie. Nie miałam ochoty
ale szatyn zmusił mnie żebym zjadła chociaż trochę. Gdy w końcu zmusiłam się
żeby przełknąć ostatni kęs kanapki wstałam od stołu i udałam się do sypialni.
Przebrałam się i wyszłam, Bartek już na mnie czekał. Mieliśmy iść na policję,
dać zdjęcie Kacpra i tak dalej. Kurek przypinał właśnie smycz Felkowi kiedy
drzwi wejściowe otworzyły się.
- Boże! Pola! – to Dagmara wpadła do mieszkania jak burza, i z
gracją omijając Bartka, przytuliła mnie mocno do siebie. Usłyszałam, że drzwi
się zamykają. – Jak to się stało?
- Ktoś mnie uderzył i straciłam świadomość, a jak się obudziłam
jego … - głos mi się załamał i zaczęłam płakać. Bartek momentalnie znalazł się
przy mnie.
- Zostaniecie z nią? Muszę skoczyć na komisariat dać im zdjęcia.
Pola może zostać, wczoraj i tak ją wymęczyli.
- Oczywiście, że zostaniemy! – powiedziała szybko Dagmara. Michał
kiwnął głową.
- Ja muszę lecieć na trening ale spokojnie wyjaśnię trenerowi co
się dzieje. I jeśli możemy jakoś pomóc to mówcie.
- Dzięki – Bartek uśmiechnął się na moment. Odpiął smycz Felkowi i
wyszedł razem z Michałem uprzednio całując mnie w czoło.
- Chodź zaparzę ci herbaty – Dagmara zaprowadziła mnie do kuchni i
posadziła na krześle. Musiała się sama obsługiwać bo ja nie byłam w stanie
niczego zrobić. Felek usiadł koło mnie kładąc łepek na moich kolanach. – Nawet
nie mogę sobie wyobrazić jak się czujesz! To okropne jak można komuś porwać
dziecko?! Mam nadzieję, że szybko go złapią. Widziałaś go? – odwróciła się do
mnie.
- Miał na sobie ciemną kurtkę i kaptur na głowie, widziałam go
tylko przez chwilę jak się odwróciłam. To moja wina! – znów zalałam się łzami.
Dagmara postawiła przede mną kubek parującej herbaty i przytuliła.
- No już spokojnie! Znajdziemy go!
Musiało minąć kilkanaście minut zanim się uspokoiłam. Połknęłam też
dwie tabletki na ból głowy, wypiłam herbatę i położyłam się spać. Kiedy się
obudziłam usłyszałam przyciszony głos Bartka dobiegający z salonu. Podniosłam
się powoli i poszłam do salonu, stanęłam w progu i dosłownie chwilę potem byłam
przytulana przez Bartka, posadził mnie na kanapie i usiadł obok.
- I co powiedziała policja? – spytałam, żeby przerwać ciszę.
- Wzięli zdjęcia i sprawa ma iść dalej. Mają ją nagłośnić –
odpowiedział mi Kurek. Spojrzałam na niego.
- To dobrze! – odezwał się Michał. – W ten sposób szybciej go
znajdziemy! – uśmiechnął się do mnie.
- My będziemy się już zbierać – powiedziała powoli Dagmara. –
Musimy jeszcze odebrać dzieciaki od mamy ale jak będziecie czegoś potrzebować
to dzwońcie o każdej porze.
- Dziękujemy! – odpowiedział za nas Bartek. Winiarscy pożegnali
się a Kurek odprowadził ich do drzwi i szybko wrócił do mnie. – Zjesz coś? –
spytał. Pokręciłam tylko głową, że nie. Bartek westchnął i znów mnie przytulił.
– Musisz jeść. Wiem, że jest ci trudno, mi też jest, ale musimy być silni. Dla
Kacpra! Znajdziemy go, zobaczysz, już za kilka dni będziesz go prosić, żeby dał
ci pospać minutkę dłużej. – zaśmiał się. Również się zaśmiałam i przypomniałam
sobie jak przynieśliśmy go ze szpitala. Przez pierwsze kilka dni dał nam
popalić ale potem był już spokojniejszy.
Kilka dni temu Kacper leżał na ten kanapie a ja z Felkiem
siedzieliśmy na podłodze. Mały spał a ja się po prostu na niego patrzyłam,
wtedy też Bartek wrócił z treningu.
- Jestem! – krzyknął od progu jak to miał w zwyczaju.
- Ciiicho! – syknęłam na niego kiedy mały poruszył się
niespokojnie, prawie czterdzieści minut go usypiałam.
- Przepraszam! – odszepnął pojawiając się w salonie. – Cześć! –
pocałował mnie w policzek i usiadł obok. – Cześć Młody! Byłeś grzeczny?
- Tak, bardzo – zaśmiałam się. – W szczególności wtedy kiedy
chciałam go przewinąć a on krzyczał a potem mnie obsikał – Bartek parsknął
śmiechem.
- Właśnie zastanawiałem się co tak śmierdzi – walnęłam go w rękę.
– Co na obiad?
- Pomidorowa. Zaraz odgrzeję – powiedziałam wstając.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, a potem przypomniało mi się jak
Bartek pierwszy raz go przewijał i cały się ubabrał, wtedy zaśmiałam się
głośniej.
- Z czego się śmiejesz? – spytał spoglądając na mnie.
- Przypomniało mi się jak przewijałeś Kacpra pierwszy raz i cały się ubrudziłeś. - Bartek też się zaśmiał. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że telewizor jest włączony i że mówią o naszym synku. Wyprostowałam się i uważnie słuchałam. Bartek ma rację, muszę wziąć się w garść, dla Małego!
***
Jestem z malutkim opóźnieniem ale dopiero teraz skończyłam pisać, taki prezent na Mikołajki xD.
Podobał się? Komentujcie!
Pozdrawiam!
O w końcu pierwsza :D
OdpowiedzUsuńNo cieszę się na nowy rozdział i już czekam na kolejny :3
Oni muszą znaleźć Kacpra! I tak jest lepiej niż myślałam, bo byłam pewna, że ten ktoś porwie ich oboje. Coś czuję, że w tym macali palce Paweł i Natalia.. Mam nadzieję, że mały się jak najszybciej odnajdzie i winni za jego zniknięcie srogo zapłacą.
Pozdrawiam, Karolina :*
oby jak najszybciej się znalazł ;_;
OdpowiedzUsuńjej nie wiem jak to zrobię, ale osobiście zabiję osobę która porwała Kacpra.
OdpowiedzUsuńStawiam że to Natalia i ten drugi jak on... Paweł?
Niech Pola się trzyma!
Pozdroo600
Wreszcie tutaj dotarłam ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny, ale mam nadzieję, że Pola i Bartek szybko znajdą Kacperka całego i zdrowego. Jakoś mam dziwne przeczucie, że za porwaniem małego stoi Paweł i Natalia.
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;)
Jak zwykle genialny!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Kacperek szybko się znajdzie!
Myślę, że za tym stoi Natalia i Paweł ;x
Co oni muszą przeżywać ;/
Do następnego buziaki!
Lolkaa
Kiedy następny? ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać, jestem ciekawa co z Kacperkiem, kto za tym stoi i w ogóle!
Nie trzymaj dłużej w niepewności :3 Nie piszesz dla siebie ja Twoje opowiadanie uwielbiam :*
P.