- A to do nich! – przełożyłam kolorową karteczkę pod kartkę z
nazwą drużyny. Bartek uznał, że skoro mieszkam z siatkarzem to muszę znać
wszystkie ważniejsze Polskie kluby i ich barwy i trenerów i kojarzyć
podstawowych zawodników, dlatego zorganizował mi małą zabawę właśnie z
karteczkami. Na największych była nazwa drużyny a na mniejszych nazwiska graczy
i trenerów plus kolorowa kartka z barwami klubu.
- No w końcu! Szybko się uczysz! – poczochrał mi włosy.
- Zostaw. – strzepnęłam jego rękę ze swojej głowy. – To co gadasz,
że w końcu? – zaśmiałam się i wzięłam garść chipsów. Tak właśnie się zdrowo
odżywiamy!
- A tak jakoś – rozłożył się wygodnie na kanapie.
- Ty lepiej wstawaj bo obiecałeś mi, że jak dobrze to zrobię to
sprzątasz cały dom.
- Niee – jęknął. – Nie mogę kiedy indziej?
- Nie! Obiecałeś dzisiaj – uśmiechnęłam się do niego. Sięgnęłam po
miskę z chipsami i pilota i rozłożyłam się wygodnie na kanapie. – No, no
sprzątaj! – machnęłam na niego ręką i się roześmiałam. Bartek zrobił dziwną
minę w moja stronę ale poszedł po odkurzacz i po paru minutach patrzyłam jak
Kurek biega po mieszkaniu i sprząta każdy zakamarek podłogi. – Wiesz, że
najpierw powinieneś się wziąć za kurze – ten stanął jak wryty i spojrzał na
mnie. Zaczęłam się śmiać, odgłos odkurzacza ucichł a Bartek poszedł do łazienki
po szmatkę i dalej sprzątał.
Nie powiem, nawet się postarał. Na dodatek odgrzał nam obiad,
przynajmniej tego nie przypalił. Zjedliśmy i poszliśmy na spacer. Zaszliśmy do
Winiarskich i posiedzieliśmy u nich z dobre dwie godziny. Bartek oczywiście
przechwalał się że w końcu nauczył mnie czegoś z siatkówki. Gdy wróciliśmy do
domu było po dwudziestej pierwszej. Jako, że w telewizji nic nie było poszliśmy
spać.
Skra grała w niedzielę o godzinie piętnastej z Resovią. Czyli dwa
dni po tym jak Bartek dał mi swoją koszulkę. Na halę pojechałam razem z Dagmarą
i dzieciakami.
Dzięki Dagmarze szybko odnalazłyśmy swoje miejsca i zajęłyśmy je.
Szybko wzrokiem przeleciałam po boisku by natrafić na rozgrzewającego się
Kurka. Uśmiechnęłam się szeroko, patrzyłam się na niego przez jakiś czas dopóki
mnie nie dostrzegł. Pomachał mi uśmiechając się przy tym, odmachałam mu i
spojrzałam na Dagę, która właśnie się z kimś witała.
- Hej! – powiedziała Ola, uśmiechnęłam się do niej i przywitałyśmy
się całusem w policzek. Zajęła miejsce obok mnie. – Ojej! Jaki już masz duży
brzuszek! Kiedy masz termin?
- Połowa marca. – odpowiedziałam jej.
- To już niedługo. Pewnie nie możesz się doczekać co? – spytała.
Już jej miałam odpowiadać kiedy dostrzegłam blond włosy. Przyjrzałam się
dokładniej tej osobie i już wiedziałam kto to. Natalia wróciła! Ekstra! Tylko
co ona do cholery robi na meczu? – Ej! Co jest? – Olka zaśmiała się machając mi
ręką przed twarzą, odwróciła się w stronę, którą patrzyłam . – O! A ta co tu
robi? Przecież nie lubi siatkówki, przychodziła na mecze dlatego, że Bartek ją
zawsze o to prosił.
- Prosił ją żeby przychodziła na mecze? – spytałam ją.
- Tak – odpowiedziała Dagmara. – Czasami było tak, że podczas
meczów reprezentacji, na początku siedziała potem wychodziła i wracała pod
koniec meczu. Nie mam pojęcia co teraz tutaj robi – wzruszyła ramionami
poprawiając nauszniki Antosiowi. Patrzyłam się na nią przez chwilę po czym
odwróciłam głowę w stronę boiska. Nie chciałam sobie psuć humoru zawracając
sobie głowę czemu tu siedzi. Przyszłam, żeby się dobrze bawić i pierwszy raz
wspierać Bartka i tak będzie!
Po trochę ponad dwóch godzinach mecz skończył się wynikiem 3:2 dla
Resovi. Młody Winiarski od razu pobiegł do Michała i zaczął odbijać z nim
piłkę. Uśmiechnęłam się na ten widok i zaczęłam sobie wyobrażać Kacpra razem z
Bartkiem na boisku po meczu. Ocknęłam się dopiero kiedy poczułam, że ktoś trzyma mnie za
brzuch. Obejrzałam się i zobaczyłam Krzyśka Ignaczaka!
- Hej! – uścisnęłam go. – Fu! Śmierdzisz! – zaśmiał się.
- Dzięki. – Obok mnie usiadł Bartek.
- Nie zbliżaj się bo pewnie też śmierdzisz! – zaśmiałam się ale i
tak się do niego przytuliłam. – Następnym razem pokonacie ich do zera!
- Ej! Ja tu jestem! Mogłabyś mi pogratulować! – Krzysiek udawał
oburzonego.
- Sorry! – wzruszyłam ramionami. – Ta siódemka do czegoś
obowiązuje i my kibicujemy Skrze! – wskazałam na numerek na koszulce śmiejąc
się. – Fajnie było! Kiedy zabierasz mnie na kolejny mecz?
- Niedługo! – zaśmiał się Bartek. Pogadaliśmy jeszcze trochę z
Krzyśkiem po czym oboje poszli jeszcze się porozciągać. W międzyczasie przyszła
Ola i pożegnała się ze mną. Posiedziałam chwilkę i kiedy zobaczyłam, że Bartek
idzie do szatni ja udałam się na dół po kurtkę. Ubrałam się i wyszłam na dwór
na parking gdzie miałam na niego zaczekać. Stałam na tym mrozie dobre pół
godziny. Większość ludzi już dawno sobie poszła. W końcu wyszedł.
- Co tak długo? – spytałam, spojrzał na mnie. Minę miał nie tęgą i
nie odpowiedział mi. Wsiedliśmy do samochodu. – Następnym razem wygracie! –
pocieszyłam go bo byłam pewna, że chodzi o tą przegraną.
- Nie chodzi o mecz! – prawie, że krzyknął. Spojrzałam na niego
przestraszona. Uruchomił w końcu samochód i pojechaliśmy do domu. Przez całą
drogę już się do mnie nie odzywał, nawet nie włączył radia! W końcu zaparkował
pod blokiem i poszliśmy do mieszkania. Felek przywitał nas szczekając i skacząc
na nas. Rósł bardzo szybko już nawet zapomniałam jak wyglądał kiedy go dostałam
teraz sięgał mi prawie do kolan. Kiedy skoczył na mnie pogłaskałam go i od razu
pobiegł do Bartka, który go odepchnął.
- Bartek co ty robisz? -
spytałam odwieszając kurtkę na wieszak i zdejmując buty.
- Nic! – warknął i poszedł do kuchni. Podrapałam Felka za uchem i
poszłam za nim. Oparłam się o framugę zakładając ręce na piersi i patrzyłam jak
wyciąga piwo, otwiera je a następnie bierze kilka dużych łuków.
- Powiesz mi o co chodzi? Na hali jeszcze było ok. A teraz?
Spotkałeś się z kimś, rozmawiałeś?
- A ty mi mówisz jak się z kimś spotkasz albo rozmawiasz? – spytał
mocno wkurzony. Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. O co mu do cholery
chodzi? – Nie udawaj zdziwionej! Dobrze wiem, że spotkałaś się z Pawłem i
dobrze wiem, że się całowaliście! – teraz to kompletnie nie wiedziałam co mam
zrobić. Miałam mu o tym powiedzieć ale później więc kto mu powiedział … - No
właśnie! – upił łyk – Nawet nie zaprzeczysz! Masz fajną zabawę co nie?!
- Co?! – krzyknęłam. – Miałam ci o tym powiedzieć ale … - znów
rozdzwonił się mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na
wyświetlacz „Paweł”. Poczułam, że Bartek wyrywa mi telefon z ręki.
- No co nie obierzesz?! Pewnie macie ze mnie niezły ubaw! Głupi
siatkarzyna Kurek nabrał się że to jego dziecko i że ci na mnie zależy co!
- To nie tak! Spotkałam się z nim raz i .. Tak pocałował mnie ale
… Od tamtej pory nie odzywam się do nie go i nie chce nawet tego robić to, że
on do mnie dzwoni to o niczym nie świadczy! – próbowałam się wytłumaczyć ale
wiedziałam, że nic nie zdziałam. Zdawałam sobie sprawę, że to Natalia musiała
go złapać w hali i nagadać nie wiadomo czego. Ale skąd wiedziała, że Paweł mnie
pocałował?!
- Ale nie powiedziałaś! Muszę się dowiadywać od innych co robisz!
– machał rękami.
- Na przykład od Natalii?! – też nie wytrzymałam już i krzyknęłam.
Uspokoił się na chwilkę zdziwiony moim zachowaniem. Sama się przymknęłam. – Tak
widziałam ją dzisiaj na meczu. Znalazła cię jak ja czekałam na parkingu i
naopowiadała nie wiadomo czego.
- Natalii do tego nie mieszaj! – pogroził mi palcem. – Rozmawiałem
z nią i wytłumaczyliśmy sobie wszystko! Tak zaczepiła mnie po meczu i
powiedziała, że spotkałaś się z Pawłem a potem na pożegnanie się pocałowaliście
a ty to potwierdziłaś!! – krzyknął i znów upił spory łyk piwa.
- Zrozum wreszcie! Paweł dla mnie nic nie znaczy to tylko znajomy!
– znów próbowałam mu tłumaczyć, spuściłam trochę z tonu, może chociaż to go
trochę uspokoi. – Spotkaliśmy się na obiedzie, porozmawialiśmy i odprowadził
mnie do parku gdzie się pożegnaliśmy. Nie miałam pojęcia, że mnie pocałuje! To
on mnie pocałował nie ja jego! – Bartek nawet na mnie nie patrzył, wzrok miał
wlepiony w okno, cały czas pił. W ręku nadal trzymał mój telefon – Jak dzwonił
nie odbierałam, naprawdę chciałam ci powiedzieć …
- Ale nie powiedziałaś i pewnie byś nie powiedziała – przerwał mi.
Już nie krzyczał ale ten ton był gorszy od krzyku. Patrzyłam na niego i nie
odzywałam się. W oczach zbierały mi się łzy ale starałam się nie pozwolić im
popłynąć. Wiedziałam, że nie przegadam mu do rozumu. Pierdolnięta Natalia!
Staliśmy tak przez kilka minut w kompletnej ciszy, Bartek
dokończył piwo i zgniótł puszkę jedną ręką po czym rzucił ją na stół.
- Tak w ogóle czemu to cię tak zdenerwowało? – spytałam w końcu. –
Przecież my nawet nie potrafimy określić co jest między nami oprócz tego, że
będziemy mieć dziecko. – Patrzyłam na niego a on nadal milczał i gapił się w to
okno. W końcu odłożył mój telefon na stół podszedł do mnie i złapał moją twarz
w obie dłonie. Serce mocniej mi zabiło, bałam się że mnie uderzy w tej złości.
Ale on tylko patrzył mi się prosto w oczy.
- Bo cię kurwa kocham. - Powiedział w końcu, puścił mnie i szybko wyszedł z mieszkania. Oparłam się o ścianę i zaczęłam ciężej oddychać, zupełnie jakbym przebiegła kilometr. W głowie ciągle słyszałam to jedno zdanie. Po kilku minutach usłyszałam, że ktoś odpala silnik samochodu, podeszłam do okna i zobaczyłam jak Bartek odjeżdża spod bloku.
***
Wpadłam na fajny pomysł. Spisałam już trochę i wyjdzie mi może mała miniaturka, jak napiszę całą to opublikuję.
Co do rozdziału to bardzo go lubię :). Tak długo czekałyście aż Bartek wyzna Poli, że ją kocha i proszę :D.
Komentujcie.
Pozdrawiam!