Serce zabiło mi mocniej. Odwróciłam się i spojrzałam na niego
wyczekując dalszego rozwinięcia zdania.
- Tak? – spytałam i wtedy właśnie zadzwonił mój telefon. Nie no
dzięki! Ten ktoś ma niezłe wyczucie czasu! Wyciągnęłam komórkę z kieszeni kurki
i spojrzałam na wyświetlacz. – Przepraszam na chwilę – powiedziałam i oddaliłam
się. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam aparat do ucha. – Halo?
- Cześć Pola! Z tej strony Paweł!
- Paweł!? – zdziwiłam się. Nie dawałam mu chyba swojego numeru. –
Skąd masz mój numer?
-Dałaś mi go, nie pamiętasz? – zaśmiał się - Nie przeszkadzam? –
„Tak przeszkadzasz! Przeszkodziłeś! Bartek miał mi coś powiedzieć ważnego!”
- Nie skąd! – powiedziałam zamiast tego.
- To super! Wiesz chciałem ci życzyć wszystkiego dobrego w Nowym
Roku!
- Dziękuję i nawzajem! – uśmiechnęłam się lekko.
- Tak sobie pomyślałem, że może wyskoczymy jutro razem na obiad
czy coś?
- Nie wiem …
- No wieź! Nie daj się namawiać! Dobra to pojutrze co ty na to?
- No dobra – westchnęłam. – Przepraszam cię ale muszę już kończyć.
To cześć!
- Do zobaczenia! – rozłączyłam się i schowałam telefon. Odwróciłam
się ale Bartka już nie było na tarasie. Weszłam do środka i zobaczyłam, że
siedział na kanapie i oglądał coś.
- O! Już jesteś! Chodź właśnie zaczął się „Kogel – mogel” –
powiedział poklepując miejsce koło siebie. Kiwnęłam głową i poszłam odwiesić
kurtkę. Wróciłam szybko i usiadłam koło niego i zaczęłam oglądać. Wiedziałam,
że już teraz nie powie mi co miał powiedzieć.
Nie za bardzo mogłam się skoncentrować na filmie bo Bartek ciągle
się wiercił. A to położył nogi na stolik po to by za chwile je ściągnąć, potem
poszedł do łazienki i wrócił, potem do kuchni i wrócił w końcu nie wytrzymałam
i spytałam się go.
- Co ty tak się wiercisz i łazisz? Oglądaj! – Wychyliłam się i
pociągnęłam go za rękaw bluzy. Usiadł znów na kanapie i westchnął. – Co jest? –
przyglądałam się mu. Długo na mnie nie patrzył a ja wiedziałam, że chodzi o
moją rozmowę. Na bank zapyta o Pawła!
- Boisz się? – spojrzał w końcu na mnie. Zmarszczyłam brwi.
- Mógłbyś sprecyzować pytanie?
- No chodzi mi o to że ja nigdy nie zajmowałem się takim małym
dzieckiem i trochę się boję, że nie dam sobie rady. Wiesz jakbyś ty już miała
„doświadczenie” – ujął ostatnie słowo w tak zwane zajączki – to czułbym się o
wiele lepiej.
- Wiesz – westchnęłam. – Kiedyś miałam kontakt z roczną
dziewczynką, to się liczy? Ej! Przecież masz młodszego brata – przypomniało mi
się o Kubie.
- Tak, ale przecież się nim nie zajmowałem jak był taki mały.
- To mamy problem – zaśmialiśmy się. Pogadaliśmy jeszcze trochę po
czym stwierdziliśmy, że idziemy spać. Spaliśmy długo bo do dwunastej.
Zdążyliśmy zjeść śniadanie, spakowaliśmy się i do samochodu. Droga powrotna
szybko nam minęła, ciągle się śmialiśmy i wygłupialiśmy.
Tego samego dnia, wieczorem, spotkaliśmy się z Karolem, Olą i
Andrzejem. Przyszli do nas „świętować” Nowy Rok. Bartek był w świetnym nastroju
chodź nie wiem skąd on się wziął bo nawet nie pił z chłopakami.
Następnego dnia Kurek poszedł na trening a ja szykowałam się do
umówionego spotkania z Pawłem. Nałożyłam na siebie czarne legginsy i beżowy sweterek. Włosy związałam
w wysokiego kucyka i mogłam wyjść. Felka podrzuciłam sąsiadce. Na dworze było strasznie
zimno, szłam tak szybko jak tylko mogłam a dodatkowy balaścik nie pomagał. W
końcu znalazłam się przed restauracją, weszłam szybko i wzrokiem zaczęłam
szukać Pawła. Dostrzegłam go na końcu sali tuż przy czerwonym parawanie. Gdy
podeszłam do stolika brunet wstał i przywitał się ze mną buziakiem w policzek
podczas gdy ja odwieszałam kurtkę na oparcie krzesła, następnie podsunął mi
krzesło i w końcu sam usiadł.
- Jeszcze tutaj nie byłam – zaczęłam rozmowę.
- Otworzyli ją miesiąc temu, kolega powiedział, że jedzenie jest
całkiem smaczne – uśmiechnął się do mnie. Sama nie wiem czemu się zgodziłam z
nim spotkać. Obiecałam kiedyś Bartkowi, że nie będę się z nim widywać ale coś
mnie do niego ciągnie. Odwzajemniłam uśmiech. Po chwili przyszedł kelner i wręczył
nam menu. Zamówiłam sobie kotleta z piersi kurczaka z pieczonymi ziemniakami i
surówką, Paweł wziął to samo. – Czemu nie mogłaś ostatnio rozmawiać?
- Byłam z Bartkiem – odpowiedziałam, wyraz jego twarzy
diametralnie się zmienił.
- On mnie chyba nie lubi co?
- Raczej nie przepada za tobą – uśmiechnęłam się lekko. – Ale to
chyba idzie w obie strony? – uniosłam brew, zaśmiał się.
- Niee! – uniósł ręce w obronnym geście – Ja mu po prostu tylko
zazdroszczę czegoś co on ma a ja nie. – Zamyśliłam się. W sensie, że ja?
- Czego? – spytałam, ale chyba nie chciałam znać odpowiedzi.
- Ciebie – uśmiechnął się znowu a ja czułam, że moje policzki
robią się całe czerwone a w głowie zapala się ostrzegawcza lampka by stąd jak
najszybciej wiać. Na moje szczęście z tej krępującej sytuacji uratował mnie
kelner przynosząc nasze zamówienie. Ja zabrałam się za jedzenie, nie powiem
było całkiem dobre, muszę powiedzieć Bartkowi, żebyśmy się tu kiedyś wybrali, a
Paweł zaczął o czymś nawijać. Co jakiś czas oczywiście się wtrącałam do rozmowy
a potem to już rozmawialiśmy swobodnie, bo nie gadaliśmy o mnie. Zamówiliśmy
sobie jeszcze deser, a że zbliżała się godzina piętnasta i Bartek niedługo
wracał z treningu musiałam się zbierać. Paweł odprowadził mnie do parku.
- No to cześć – uśmiechnęłam się.
- Pa – powiedział, nagle nachylił się nade mną i poczułam jego
usta na swoich. Stałam tak sparaliżowana i zaskoczona całą sytuacją, że nie
wiedziałam kompletnie co mam robić. Po kilkunastu sekundach odsunęłam się od
niego i nie obracając się za siebie ruszyłam do domu.
Weszłam do mieszkania trzaskając drzwiami, rozebrałam się szybko i
poszłam do kuchni. Wydawało mi się że o czymś zapomniałam, wtedy też natrafiłam
wzrokiem na miskę Felka. No tak Felek! Został u sąsiadki! Poszłam więc szybko
do niej i odebrałam psa dziękując kilkakrotnie za opiekę. Wróciłam i zabrałam
się za odgrzewanie obiadu dla Bartka.
Dwadzieścia minut później wrócił Kurek, rozebrał się i przyszedł
do kuchni akurat wtedy wyciągałam talerz, który wypadł mi z ręki.
- Kurwa! – przeklęłam. Schyliłam się szybko żeby pozbierać rozbite
szkło.
- Wow! A jednak przeklinasz! – zaśmiał się Bartosz znajdując się
koło mnie i pomagając mi. – Dobra zostaw to – powiedział łapiąc mnie za ręce –
sam posprzątam. – Westchnęłam ale posłuchałam się go. Przytrzymując się szafki
wstałam i sięgnęłam po drugi talerz, tym razem udało mi się go nie wypuścić.
Nałożyłam mu obiad i postawiłam na stole. Chciałam mu jeszcze zrobić herbaty
ale ten złapał mnie za ramiona i posadził na krześle. – Co ci? – spytał
wstawiając wodę.
- Nic.
- No przecież widzę! – usiadł naprzeciw mnie i zabrał się do
jedzenia.
- Mam zły dzień – odpowiedziałam przecierając twarz dłonią.
- Gdybyś nie była w ciąży powiedziałbym, że masz okres – zaśmiał
się. Spojrzałam na niego z politowaniem ale uśmiechnęłam się. Wypiłam herbatę i
poszłam się położyć.
Wstałam to była już godzina dziewiętnasta. Słyszałam telewizor
więc poszłam do salonu. Usiadłam koło Bartka i zamurowało mnie kiedy spojrzałam
na ekran.
- Wyspałaś się? – spytał spoglądając na mnie. – Hej! – pomachał mi
dłonią przed twarzą. – Co jest?
- Nic – potrząsnęłam szybko głową i usiadłam wygodniej. Bartek
spojrzał na telewizor i na mnie, potem znów na telewizor i na mnie.
- To twój ojciec?
- Tak. – Mija piąty miesiąc a oni ani razu nie zadzwonili do mnie.
- Tęsknisz za nimi? – zaśmiałam się.
- Jak można tęsknić za kimś kto wyrzucił cię z domu i nie pomógł
kiedy tego potrzebowałeś? – spojrzałam na niego.
- Wiesz to jednak twoi rodzice …
- Już nimi nie są. Jak na treningu? – spytałam szybko, żeby nie
drążył tematu moich rodziców. Przyglądał się mi kilka sekund.
- Dobrze i nie zmieniaj tematu! – pogroził mi palcem. – Nie
chciałabyś kiedyś do nich zadzwonić?
- Nie.
- A jakby oni do ciebie zadzwonili to byś odebrała?
- Nie wiem! – zdenerwowałam się. – Nie wiem co by było gdyby ale
wiem co się stało! Wyrzucili mnie z domu bo powiedziałam im, że jestem w ciąży!
Ich cudowna córeczka zgrzeszyła …
- Spokojnie! – Bartek złapał mnie za rękę. – Gdyby nie ja pewnie
byś nie była tak wściekła na nich… - uniosłam wysoko brwi.
- Coo? – przypomniał mi się moment kiedy wracaliśmy od Winiarskich
a Bartek był nawalony i gadał różne rzeczy.
- No tak! Gdybym nie zrobił ci dziecka pewnie byś była teraz na
wymarzonych studiach …
- Wcale nie chciałam na nie iść – zmarszczył brwi. – Wszyscy
chcieli, żebym poszła w ślady ojca. To było ich marzenie a ja chciałam, żeby
byli szczęśliwi – wzruszyłam ramionami. Zaśmiałam się.
- Co?
- Pamiętasz jak byliśmy u Winiarskich?
- Powrotu nie pamiętam ale mniejsza z tym …
- Byłeś tak nawalony, że wtedy powiedziałeś mi, że „zjebałeś mi
życie”. Wcale nie przeklęłam! – Ostrzegłam go od razu. – Cytowałam ciebie!
- Jak jestem pijany mówię różne rzeczy ale to była prawda –
posmutniał trochę. Zagryzłam wargę.
- Z drugiej strony to nasze „spotkanie” uratowało mnie przed
studiami – uśmiechnęłam się, on również. – No i pierwszy raz w życiu mam psa i
rzuciłam palenie!
- Paliłaś?!
- Właściwie to popalałam – zaśmiałam się. Kurek pokręcił głową
niedowierzając.
- Boże! Czego ja się tutaj o tobie dowiaduje! Chodź tu do mnie! –
spojrzałam na niego pytająco. – Mówiłem ci już kiedyś, że przytulanie uspokaja!
– zaśmiałam się ale przysunęłam się do niego, a wtedy Bartek przytulił mnie do
siebie. – Ej! Kacper mi się wbija w biodro!
- I bardzo dobrze! – spojrzałam na swój brzuch. – Mocniej go
kopnij młody!
- Nie no! Tego to już za wiele! Nie zabieram cię na mecz. –
Wyprostowałam się szybko.
- Co? Czemu? Obiecałeś!
- Żartowałem. – zaśmiał się. – Ale najpierw musimy zrobić
przymiarkę i sprawdzić czy żółty i czarny ci pasują.
- Czemu żółty i czarny? – spytałam marszcząc brwi. Bartek
westchnął i opadł na poduszki. – Ej no poważnie pytam!
- Poczekaj tu. – Wstał i znikł na chwilę w sypialni. Przyszedł po
kilku sekundach i pokazał mi swoją koszulkę w żółto-czarne pasy. – Wkładaj! –
rzucił mi ją więc szybko ją założyłam. Była nawet luźna. Nie licząc brzucha
gdzie była trochę opięta. – No wyglądasz super! – powiedział zdążyłam podnieść
głowę i usłyszałam, że robi mi zdjęcie. – Ustawię sobie na tapetę! – zaśmiał
się. A ja stałam w koszulce Bartka i przeglądałam się. Pierwszy raz pójdę na
mecz specjalnie dla niego! Już nie mogę się doczekać!
***
Łapce nowy rozdział i komentujcie a ja lecę na randkę z Mickiewiczem i geografią.
Pozdrawiam!
Super :)
OdpowiedzUsuńSzkoda ze Paweł im przeszkodził.
Ciekawe kiedy Bartek powie jej co do niej czuję.
Czekam na następny :*
łii, kiedy następny? :3
OdpowiedzUsuń<3
HAHAHAHAHHAAHAHAH nie rob z siebie takiego kujona XD
OdpowiedzUsuńTakze tego, nie lubie ojca ciezarnej.
Widze ze Polcia popala tak jak autorka :D
Za bardzo zajebisty, nie podoba mi sie.
Dziekuje, pozdrawiam.
Jak zwykle zarąbisty. Ciekawe, kiedy Bartek wyzna miłość Poli:) Czekam na następny...;)
OdpowiedzUsuńNosz kurde, a ja już myślałam, że Bartek wyzna miłość Poli, a tu taka klapa. Liczę, że zrobi to jak najszybciej ;) A Paweł to niech się odwali. Nie podoba mi się te gość ani trochę. Bo raczej nie powinien się interesować kobietą w ciąży...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, pozdrawiam :*
Ach, zapomniałam się podpisać :D
UsuńKarolina :*