środa, 5 listopada 2014

Rozdział 15



Chodziłam po mieszkaniu nie mogąc znaleźć sobie zajęcia. Bartek wyszedł kilka godzin temu i do tej pory nie wrócił. Próbowałam się do niego dodzwonić ale nie odbiera, kilkadziesiąt już razy wybierałam numer Dagmary, Pauliny czy Olki ale ostatecznie rezygnowałam. Po pierwsze nie chciałam ich obarczać moimi problemami, a pytając się czy jest u nich przypadkiem Kurek na pewno by się zorientowały, że coś jest nie tak, a po drugie bałam się że jeśli zadzwonię Bartek obrazi się jeszcze bardziej.
Trochę pobolewał mnie brzuch więc postanowiłam chociaż na chwilę usiąść, włączyłam telewizor i przełączyłam na wiadomości. Bałam się że Bartek zrobi coś głupiego. Sięgnęłam po telefon i znów wybrałam Jego numer. Kilka sygnałów i włączyła się automatyczna sekretarka. Odłożyłam telefon na stół i położyłam się na kanapie. Czekałam dotąd aż zasnęłam.
Obudziło mnie szczekanie Felka. Przetarłam oczy i rozejrzałam się. W kuchni paliło się światło. Podniosłam się szybko co jak zawsze źle się kończyło bo od razu usiadłam łapiąc się za głowę. Przeczekałam chwilkę i odrzuciłam koc, którym byłam przykryta, choć się nie przykrywałam jak się kładłam, i poszłam do kuchni. Kiedy stanęłam w drzwiach Bartek odwrócił się w moją stronę. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale ten mnie uprzedził.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić. – powiedział wstając od stołu. Zgarnął okruszki i wysypał je do zlewu.
- Czekałam. Gdzie byłeś? – spytałam podchodząc do niego. Stał nadal plecami do mnie więc nie widziałam jego wyrazu twarzy. Nie czułam też od niego alkoholu więc nie poszedł pić.
- Powinnaś spać. – Odpowiedział zamiast tego. Westchnęłam.
- Bartek, proszę porozmawiajmy – położyłam mu rękę na ramieniu. Odsunął się szybko ale tym razem spojrzał na mnie.
- Przemyślałem to wszystko …
- Ja ..
- Nie będę cię trzymał pod kluczem. Nie będę też ci wybierał znajomych. Możesz robić cokolwiek zechcesz ale nie baw się ze mną. – Mówił to takim przepełnionym smutkiem głosem, że w moich oczach znów zaszkliły się łzy. Zamrugałam kilka razy ale i tak nie pomogło, chwilę później po moich policzkach płynęły już łzy. – Idź się połóż. – powiedział wychodząc. Stałam tak przez chwilę po czym szybko otarłam łzy wierzchem dłoni i wyszłam z kuchni gasząc światło. Chciałam ponownie położyć się na kanapie ale Bartek zajął już miejsce. Zgasił również telewizor, świeciła się tylko choinka. Poszłam do sypialni, potykając się o jeden ze szczebelków porozrzucanych na podłodze. Zapaliłam lampkę i przebrałam się szybko w pidżamę po czym położyłam się pod kołdrą. Długo jeszcze leżałam zanim ponownie zasnęłam.
Gdy ponownie się obudziłam było coś około dziewiątej. Poszłam do łazienki a potem do kuchni. Bartka nie było ale Felka też nie więc pewnie z nim wyszedł. Chciałam zadzwonić ale bałam się że i tak nie odbierze. Zajrzałam do lodówki i wyciągnęłam jogurt truskawkowy, który przelałam do miski dodając płatków czekoladowych. Gdy usiadłam do stołu drzwi otworzyły się i zaraz przy mojej nodze znalazł się Felek.
- Cześć mały! – pogłaskałam go po głowie. Był cały mokry więc wstałam z zamiarem wytarcia go.
- Felek chodź! – usłyszałam głos Bartka i psiak pobiegł szybko do niego więc ja wróciłam do śniadania. Ciągle myślę nad tym co mi wyznał. Pierwszy raz ktoś mi coś takiego powiedział, nie miałam pojęcia jak mam się zachować. Cze odruchowo powiedzieć to samo albo coś podobnego? Rodzice mi samej nie poświęcali tak dużo uwagi, bardziej interesowały ich moje oceny. Chcieli, żebym poszła w ślady ojca i przejęła po nim interes.
Wstałam i poszłam umyć miskę, potem poszłam do pokoju po jakieś ubrania. Na podłodze zastałam Bartka składającego uparcie łóżeczko.
- Pomóc ci? –spytałam.
- Nie sam sobie poradzę. – odpowiedział. Podeszłam więc do szały, wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy i poszłam do łazienki się przebrać. Akurat zakładałam legginsy kiedy zadzwonił mój telefon. Szybko naciągnęłam jeszcze bluzkę i wybiegłam z pomieszczenia. Telefon leżał w kuchni na stole, poślizgnęłam się na płytkach ale na szczęście się nie przewaliłam, odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
- Halo?
- Bardzo jesteś zajęta? – usłyszałam wesoły głos Dagmary.
- Nie.
- To wpadnij na kawę, dziś Antek chyba ma dobry dzień bo od rana jest strasznie grzeczny. Spokojnie pogadamy, hmm? – spytała.
- Dobra, będę niedługo – zgodziłam się. Wróciłam do łazienki gdzie jeszcze wyszczotkowałam zęby i związałam włosy w wysokiego kucyka, a następnie poszłam do Bartka. – Idę do Dagmary. Wrócę na czternastą to zrobię obiad.
- Odwiozę cię. – powiedział wstając.
- Nie musisz, przejdę się.
- I tak cię odwiozę – minął mnie. Poszłam za nim. Ubraliśmy się i wyszliśmy. Znów padał śnieg i wiał silny wiatr, strasznie srogą mamy w tym roku zimę. Nie wiem czy Bartek odwozi mnie ze względu na pogodę czy chce po prostu sprawdzić czy nie pójdę spotkać się z Pawłem?
- Idziesz ze mną? – spytałam go kiedy zatrzymał samochód przed domem Winiarskich.
- Nie, wracam. Felek został sam – odpowiedział nie patrząc na mnie. Kiwnęłam głową i wyszłam z samochodu. Kurek odjechał dopiero wtedy kiedy weszłam do środka.
- Hej! – przywitałam się z Dagą i odwiesiła kurtkę na wieszak.
- Hej wchodź – cmoknęła mnie w policzek i przeszłyśmy do kuchni gdzie już czekała na mnie gorąca herbata i domowej roboty muffinki. Usiadłam przy stole i od razu wzięłam jedną.
- Gdzie masz męża i dziecko? – spytałam się kiedy usiadła koło mnie.
- Poszli lepić bałwana, a Antek śpi na górze. No i jak wrażenia po pierwszym meczu?
- Daj spokój. Pokłóciliśmy się – ledwo zdążyłam to powiedzieć i wybuchnęłam płaczem.
- Ej co jest? – spytała przysuwając krzesło i przytulając się do mnie. Pozwoliła mi się wypłakać. Gdy się uspokoiłam opowiedziałam jej o naszym Sylwestrze w górach, potem o spotkaniu z Pawłem i pocałunku, w końcu o kłótni z Bartkiem i jego wyznaniu. – Serio powiedział ci że cię kocha? – spytała zadowolona odsuwając się ode mnie na chwilę. Spojrzałam na nią, jej twarz zdobił szeroki uśmiech. – To wspaniale! Teraz wam się wszystko ułoży! – przytuliła mnie ponownie.
- Chyba nie zrozumiałaś. Bartek się obraził! Myśli, że jestem z Pawłem, że bawię się nim!
- Tak, zrozumiałam cię doskonale! Kurek ma większe humory niż baba w ciąży. – spojrzała na mój brzuch a ja uniosłam jedną brew. – Sorki! Zobaczysz za kilka dni mu przejdzie – machnęła ręką.
- Już to widzę, nie chce ze mną gadać. – pociągnęłam nosem. Dagmara wstała i przyniosła mi chusteczki. – Dzięki – wzięła jedną i wytarłam oczy. – Już było między nami tak fajnie!
- I znów może być! Pola, ogarnij się bo ci ta blondyna go zabierze! – zmarszczyłam brwi. – No co? Natalia na pewno wykorzysta każdą okazję, żeby do niego wrócić. Wrócisz do domu i wytłumaczysz mu wszystko nawet jeśli nie będzie chciał słuchać, tak? – spojrzałam na nią z politowaniem, Bartek potrafi być uparty jak osioł! – Tak?! – ponowiła swoje pytanie. Westchnęłam.
- Tak.
- No to teraz idź do łazienki i się ogarnij trochę. – Wstałam i zrobiłam co mi powiedziała, kiedy już jako tako wyglądałam wróciłam go kuchni gdzie siedzieli już Michał z Olikiem. Przywitałam się z nimi i dopiłam swoją, już kompletnie zimną, herbatę. Spojrzałam na zegarek, dochodziła czternasta.
- Będę się zbierać, powiedziałam Bartkowi, że będę na drugą.
- Odwieźć cię? – spytał Michał.
- Nie, dzięki. Nie trzeba.
- Trzeba, trzeba – powiedziała Dagmara i patrzyła na mnie takim wzrokiem, że nie mogłam zaprzeczyć. Ubrałam się, pożegnałam i wyszłam na zewnątrz z Michałem. Przez drogę do domu gadaliśmy o ostatnim meczu, Michał co chwilę przerywał śpiewając piosenki, które leciały w radio. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Podziękowałam, pożegnałam się i poszłam do domu.
- Jestem! – krzyknęłam zamykając za sobą drzwi. Nikt mi nie odpowiedział. Odłożyłam kozaki i odwiesiłam kurtkę i weszłam w głąb mieszkania. Pierwsze co zauważyłam to brak choinki. Drzwi ponownie się otworzyły, odwróciłam się i ujrzałam w nich Bartka. – Rozebrałeś już choinkę?
- Już dawno po świętach. – odpowiedział nie patrząc na mnie.
- Było powiedzieć, zostałabym i ci pomogła.
- Jak widać poradziłem sobie sam. Zrobiłem też pomidorówkę, powinna być jeszcze ciepła. – powiedział i zniknął w sypialni. Poszłam więc do kuchni i nałożyłam sobie trochę. Szybko zjadłam i cały czas rozmyślałam nad tym jak zacząć z nim rozmawiać. Powiedziałam Dadze, że pogadamy jeszcze dziś ale chyba się na to nie zapowiada.
Poszłam na korytarz i z torebki wygrzebałam telefon, wróciłam do kuchni gdzie zaczęłam pisać sms-a do Pawła. „Chyba musimy się spotkać i porozmawiać o tym co zrobiłeś”. Zastanowiłam się chwilę czy w ogóle wysyłać ale jeśli chce wyjaśnić wszystko z Bartkiem to najpierw muszę pogadać z Pawłem. Nacisnęłam wyślij i czekałam na odpowiedź, która przyszła, o dziwo, bardzo szybko. Przeczytałam wiadomość, w której napisał swój adres i godzinę spotkania. Muszę tylko coś wymyślić, żeby Bartek się o niczym nie dowiedział bo inaczej pewnie bym musiała się wyprowadzić. Właściwie to czekałam aż tylko to powie ale czy zrobiłby to samo co moi rodzice? Trochę go poznałam i nie wydaje mi się żeby był taki surowy i stanowczy jak mój ojciec czy babcia. Nagle mnie olśniło, babcia! Jak mogłam o niej zapomnieć, byłam jej jedyną wnuczką i dostałam po niej imię, a właściwie zdrobnienie tego imienia. Babcia bardzo kiedyś pomogła rodzicom finansowo i w zamian właśnie chciała, żebym nosiła po niej imię – Apolonia. Matce to się nie podobało i bardzo długo się wykłócała. W końcu zostało na Poli.
Nagle poczułam, że coś mnie ugryzło stopę. Podskoczyłam przestraszona, szturchnęłam miskę, która spadła na podłogę i się rozbiła. Hałas sprowadził Bartka.
- Co się stało?! – spytał wpadając do kuchni. Spojrzał na mnie, na Felka i potem na podłogę.
- Nic – odpowiedziałam kucając i zbierając szkło. Szatyn kucnął obok.
- Zostaw pozbieram. Weź psa – kiwnął na niego głową. Chwyciłam go za obrożę i przyglądałam się jak Kurek zbiera rozbitą miskę.
- Jeśli chcesz to się wyprowadzę – powiedziałam kiedy Bartek wyrzucał szkło do kosza.
- Co? Jak to wyprowadzisz? Chcesz mi zabrać dziecko? – odwrócił się do mnie – Gdzie pójdziesz? Do Pawła?
- A ty znów z nim wyskakujesz?! – powiedziałam nieco głośniej niż zamierzałam – Przepraszam. – Dodałam szybko. – Czemu nie możesz zrozumieć, że nic mnie z nim nie łączy. Ja ci zaufałam co do Natalii czemu ty mi nie ufasz?
- Bo z nim rozmawiałem … 


***
Rozdział dodaję na szybkości, mam dużo dziś do nauki więc go nie sprawdziłam, za błędy przepraszam! 
Pozdrawiam! 

6 komentarzy:

  1. Jak zwykle genialny! :)
    Pola nie idź do niego! Mam złe przeczucia...;c
    Bartek walnął focha i nie przegadasz! ;x
    Dobrze,że Pola ma wsparcie w dziewczynach :)
    Do następnego ::)
    Lolkaa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No jestem!
    A ja powiem tak. Kompletnie mi się nie podoba to jak Bartek wyznał miłość Poli. no kurde! Kurek ogarnij się! Zachowujesz się jak książę. Zamiast walczyć o kobietę, którą kochasz i która urodzi Ci dziecko to ty się obrażasz. Powinien najpierw wysłuchać Polki, a nie stwierdzać fakty na podstawie głupot, które zapewne nagadał mu Paweł..
    Liczę, że sobie to wszystko wyjaśnią w tej rozmowie i się między nimi ułoży ;)
    Pozdrawiam, Karolina :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale sie namieszało. I dalej podtrzymuję,że osobą,którą mąci jest Natalia z Pawłem, a że Kurek taki łatwowierny to juz inna para kaloszy. Pola powinna sama wyznać prawdę,wtedy uniknęłaby fochów Bartka,ale teraz za późno i trzeba porozmowiać,co bedzie trudno, zważywszy na to,że Kurek wie swoje i trudno bedzie go przekonać.
    Jakich glupot naopowiadał mu Paweł?????

    OdpowiedzUsuń
  4. Superowo! Czekam na następny z niecierpliwością :3 ale to opowiadanie wciąga :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Co z następnym rozdziałem ? ;)

    OdpowiedzUsuń