- Jak to z nim rozmawiałeś? – spytałam robiąc krok do przodu. – O
czym?
- O was – wzruszył ramionami. Powiedział to takim obojętnym
głosem, że aż serce mnie zabolało. – Powiedział, że wasza znajomość idzie w
dobrym kierunku.
- Jakim kierunku?! Nic nas nie łączy! – coraz bardziej się
denerwowałam.
- Spotykacie się i się całowaliście …
- A my ze sobą spaliśmy! – przerwałam mu szybko. – I to ON mnie
pocałował! – podkreśliłam, już mnie wkurzał. Ciągle gada, że się całowaliśmy.
Dla mnie to nic nie znaczyło, a Paweł niech sobie myśli co chce! – A poza tym
ostatnio powiedziałeś mi, że mnie kochasz. – Między nami nastała głucha cisza,
którą przerwał mój telefon.
- Odbierz – powiedział.
- Nie! Rozmawiamy! – wtedy szatyn wziął mój telefon i odebrał.
- Halo? Kto mówi? – zmarszczył brwi i zastanawiał się nad czymś
przez ułamek sekundy jakby próbował sobie coś przypomnieć.
- Kto to? – spytałam.
- Jan Wojciechowski? – powtórzył. Szczęka mi opadła, czemu ojciec
do mnie dzwoni?! – Pola nie chce z państwem rozmawiać! – powiedział trochę
zdenerwowany. Nagle poczułam się słabiej a przed oczami pojawiły mi się czarne
plamy, przytrzymałam się krzesła o mało go nie przewracając. Bartek widząc to
szybko odłożył telefon i przytrzymał mnie. – Wszystko w porządku?
- Tak – odpowiedziałam słabo. Kurek pomógł mi usiąść i zaraz potem
wciskał mi do ręki szklankę z wodą. Wypiłam ją szybko ale i tak nadal źle się
czułam, zrobiło mi się duszno. Bartek nagle wybiegł z kuchni a gdy się w niej
ponownie pojawił miał już ubraną kurtkę, w jednej ręce trzymał moją a w drugiej
kluczyki od samochodu. Pomógł mi się ubrać, mimo moich protestów, że zaraz mi
przejdzie, i zaciągnął do samochodu. Kilkanaście minut później byłam już badana
przez lekarza.
Gdy po trochę ponad dwóch godzinach wróciliśmy do domu, Bartek od
razu kazał mi się położyć do łóżka. Moje złe samopoczucie wynikło z tego, że
tak się zdenerwowałam. W ciąży niestety wszystko się odczuwa inaczej. Nie
chciałam się kłaść ale Bartek popatrzył na mnie takim wzrokiem, że już bez
słowa ruszyłam do sypialni. Położyłam się i zaraz na łóżko wskoczył Felek.
Spojrzał na mnie smutnymi oczami a potem położył głowę na moich nogach.
Zaczęłam drapać go za uszami. Kilka minut później do sypialni wszedł Bartek
trzymając w dłoniach parujący kubek. Postawił go na szafce nocnej i przysiadł
na brzegu łóżka.
- Przepraszam … - zaczął.
- Po co on dzwonił? – przerwałam mu. Zamyślił się na chwilę,
bardzo się przejął moim zasłabnięciem. – Mój ojciec – podpowiedziałam.
- A! Nie wiem – wzruszył ramionami. – Kazał tylko oddać ci telefon
bo musi z tobą pomówić, to mu powiedziałem, że nie chcesz z nim rozmawiać.
Chciałaś? – spytał szybko.
- Nie – pokręciłam głową. Po chwili zaśmiałam się.
- Z czego się śmiejesz? – też się lekko uśmiechnął.
- Chyba wiem po co dzwonił. – spojrzał na mnie ciekawskim
wzrokiem. – Babcia Apolonia, jego matka – uściśliłam – zawsze przyjeżdża do nas
na moje urodziny, które niedługo będą. Pewnie chciał, żebym chociaż na ten
dzień wróciła do domu i żebyśmy bawili się w szczęśliwą rodzinkę. –
Westchnęłam. – Chyba będę musiała zmienić numer. A z babcią sobie sama
porozmawiam jak tylko mały się urodzi.
- Masz, wypij – powiedział podając mi kubek po kilku minutach
milczenia, uśmiechnęłam się odbierając go od niego. – Ciebie i Pawła naprawdę
nic nie łączy? – spytał niepewnie. Westchnęłam i odłożyłam kubek.
- Tak, naprawdę. Nie wiem czemu wierzysz Natalii! Nie widzisz, że
ona próbuje się mnie pozbyć? – Nie odpowiedział. – Nie kłóćmy się o nich, ok? –
spytałam łapiąc go za rękę. Kiwnął w odpowiedzi głową uśmiechając się do mnie
lekko. – Podasz mi telefon? – wstał i poszedł na korytarz gdzie leżała moja
torebka, wrócił szybko i mi go podał. Weszłam w kontakty i pokazałam mu jak
usuwam numer Pawła. Zaśmiał się i zrobił to samo z numerem Natalii. – Jeżeli
chcesz to nigdy więcej nie spotkam się z Pawłem.
- Chcę – odpowiedział cicho nie patrząc nawet na mnie. Przesunęłam
się na łóżku tak, że teraz siedziałam koło niego i wtuliłam się w niego.
Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, które coraz bardziej uwielbiałam. Bartek
dopiero po kilku sekundach zareagował i również mnie przytulił, zaraz potem
między nas wepchnął się Felek. Zaśmialiśmy się oboje z Bartkiem.
- To co zrobisz na kolację?
- Co? – spytał odsuwając się trochę ode mnie.
- Ja nie mogę się przemęczać – zażartowałam rozkładając się na
łóżku. – Tylko tym razem niczego nie przypal ok? – zaśmiałam się na wspomnienie
z Sylwestra.
- To może zrobię kanapki – zaśmiał się i położył koło mnie.
Leżeliśmy tak bardzo długo rozmawiając. Chyba znów było między nami ok. Mam
przynajmniej taką nadzieję.
Kiedy wstałam obok na łóżku gdzie normalnie śpi Bartek stała taca
ze śniadaniem i liścikiem, że wyszedł już na trening, wcześniej wyprowadzając
Felka na krótki spacer. Tak więc do jakiejś godziny dziesiątej miałam z głowy
wychodzenie z nim na dwór. Czytałam dalej i dowiedziałam się że Dagmara
przyjdzie do mnie o dziewiątej, westchnęłam i opadłam na poduszki, zaraz potem
chwyciłam budzik, który wskazywał kilka minut po dziewiątej. Minęło kilka
sekund i usłyszałam dzwonek do drzwi i szczekanie Felka. Podniosłam się i
powlokłam otworzyć drzwi. Wpuściłam Dagę, która trzymała Antosia na rękach i
zaprowadziłam do kuchni gdzie wstawiłam wodę na herbatę. Przyniosłam z sypialni
swoje śniadanie i postawiłam je na stole.
- Chcesz trochę? – spytałam.
- Nie jadłam niedawno. – Odmówiła. – A ty siadaj! Z tego co wiem
to byłaś wczoraj w szpitalu.
- Oj tam, źle się poczułam. Bartek trochę przesadza. – Dagmara
zaśmiała się.
- A jak jest między wami? Pogodziliście się? Kiedy ślub? –
zasypywała mnie pytaniami. Roześmiałam się przy tym ostatnim.
- Tak pogodziliśmy się. Mam nadzieję, że już się nie pokłócimy. A
co do ślubu to nie licz na razie na to – pogroziłam jej palcem wstając, po
kilku sekundach stawiałam na stole dwa kubki gorącej herbaty.
- Na razie! Czyli, że coś jest na rzeczy! – Uśmiech jej nie
schodził z twarzy. – Widzisz mówiłam, że będzie dobrze.
- Czepiasz się! Tak mi się powiedziało!
- Przecież on cię kocha. – Nic jej na to nie odpowiedziałam.
Zmarszczyła brwi i nachyliła się do mnie prawie, że zgniatając Antosia.
Odsunęła się. – Nie mów mi, że ty go nie kochasz!
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami, zrobiło mi się strasznie wstyd
chociaż nie wiem czemu.
- Jak to nie wiesz czy go kochasz?
- Nigdy nie miałam chłopaka! Nie wiem – odpowiedziałam jej i
wstałam, podeszłam do jednej z szafek i wyciągnęłam ciastka, które postawiłam
na stole i zabrałam się za swoje śniadanie. Na szczęście Dagmara nie ciągnęła
dalej tego tematu. Posiedziała ze mną aż do momentu aż przyszedł Bartek.
Pożegnałyśmy się i wzięłam się za robienie obiadu ale Bartek jak to Bartek –
zabronił mi.
- Nie jestem chora!
- Lekarz kazał ci odpoczywać – powiedział łapiąc mnie za ręce, żebym
niczego nie zaczęła robić.
- No weź! Robienie obiadu aż tak nie męczy! – Bartek puścił mnie
ale tylko na chwilę. Zaraz poczułam, że łapie mnie pod kolanami a gdy już
myślałam, że upadnę jego ręka znalazła się na moich plecach. – Co ty robisz? –
spytałam gdy on wynosił mnie z kuchni i kładł na kanapie w salonie. Przykrył
mnie kocem i podał pilota.
- Siedzisz i oglądasz powtórki seriali! – powiedział i wrócił do
kuchni. Odprowadziłam go wzrokiem i zaczęłam się śmiać gdy zniknął w kuchni.
Nagle jego głowa wychyliła się i wtedy przestałam się śmiać ale gdy zniknęła
znów zaczęłam się śmiać. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać.
Przebudziłam się bo Bartek zaczął mnie wołać, że obiad gotowy.
Wstałam więc powoli i poczłapałam do kuchni przecierając zaspane oczy. Nie
wycelowałam dobrze przy skręcaniu do kuchni i wpadłam na ścianę. Potem zamiast
oczu rozcierałam bolące ramię. Siadłam do stołu i zabrałam się za jedzenie,
które wyszło Bartkowi nadzwyczaj dobrze.
- Dzwonił ktoś do ciebie.
- Kto? – spytałam dmuchając na łyżkę z zupą by ją trochę ostudzić.
- Paweł. Mówił, że byliście umówieni i nie przyszłaś… - spojrzałam
na niego. Zupełnie o tym zapomniałam!
- Tak! Chciałam sobie z nim pogadać na temat tego co zrobił i
powiedzieć mu żeby się ogarnął i potem pogadać z tobą ale wczorajsze
zamieszanie ze szpitalem i potem to wszystko… - westchnęłam – Wyleciało mi z
głowy ale to dobrze. Bo i tak się dogadaliśmy co nie – uśmiechnęłam się do
niego. Kurek odwzajemnił gest. – A coś mu mówiłeś?
- Żeby się odpierdolił – powiedział całkiem poważnie a potem oboje
wybuchnęliśmy śmiechem. Zjadłam szybko swoją porcję i poprosiłam o dokładkę.
Potem gdy już Bartek pozmywał, chciałam ja to zrobić ale mi nie pozwolił,
poszliśmy do salonu i zaczęliśmy grać w karty rozmawiając przy tym. Bartek
trochę nabijał się z Pawła i Natalii a potem zszedł na temat treningów i
dziecka. Słuchałam go ale byłam trochę nieobecna. Nadal zastanawiałam się po co
ojciec mógł do mnie dzwonić.- Ej! – pomachał mi przed twarzą swoją wielką
dłonią.- Ziemia do Poli! Coś ty taka zamyślona? – Westchnęłam i odłożyłam talię
na stolik.
- Zastanawiam się czego mógł chcieć ode mnie ojciec.
- Po co się tym zadręczasz? Zapomniałaś już co ci zrobili?
- Tak wiem ale to mój ojciec! – spojrzałam na okno, za którym
szalała śnieżyca.
- Zmienisz numer! – powiedział. Spojrzałam na niego marszcząc
brwi. – Tak! Nie będzie do ciebie wydzwaniał ani on ani Paweł ani Natalia! Może
w końcu będziemy mieli spokój.
- Jeszcze niedawno mówiłeś mi że to moi rodzice i pytałeś się czy
za nimi tęsknię!
- Dobra spokojnie! – ścisnął mnie za rękę a zaraz potem przysunął
się bliżej i mnie przytulił. Teraz po tym co mi powiedział, chyba nigdy nie
wypowiem tych słów, trochę dziwnie się czuję w jego obecności. Jemu wyraźnie
zależy na tym by mnie przytulać, trzymać za rękę po prostu być przy mnie a ja
nadal nie wiem czy czuję do niego coś więcej czy tylko … Sama nie wiem,
przywiązanie?
- Masz rację! Zmienię numer! Jak jutro będziesz wracał z treningu
to kupisz mi starter. – Zamilkliśmy na trochę. – Ale nic nie mówił po co
dzwoni?
- Poola!
- Dobra już – zaśmiałam się lekko ale nadal nie dawało mi to
spokoju. Kacper kopnął mnie właśnie i to chyba najmocniej jak do tej pory,
gdzieś w okolicach żeber po prawej stronie. Złapałam się tam i zaraz dłoń Bartka
też tam powędrowała. – Mocno kopie – mruknęłam.
- Może walnął cię ręką – zaśmiał się. – Dobra idę! – powiedział
podnosząc się. Zmarszczyłam brwi.
- Gdzie?
- Dokończyć składać łóżeczko. Idziesz mi pomóc? – spytał
wyciągając dłoń w moją stronę. Chwyciłam się jej i wstałam z lekkim trudem bo
zachwiałam się ale Bartek złapał mnie. Poszliśmy do sypialni, a zaraz za nami
Felek, i zaczęliśmy składać, ledwo co rozpoczęte, łóżeczko.
***
Bartek:
Następnego dnia tuż po treningu postanowiłem iść do Natalii
wypytać się coś więcej o Pawła. Chłopaki śmiali się ze mnie, że Pola pewnie tak
krótko mnie trzyma skoro się tak śpieszę ale ich uwagi wlatywały mi jednym a
wylatywały drugim uchem. Zapakowałem rzeczy do torby, pożegnałem się z resztą
chłopaków i prawie, że wybiegłem na parking. Rzuciłem torbę na miejsce pasażera
i odpaliłem silnik. Kilkanaście minut później byłem już pod blokiem Natalii.
Stanąłem przed drzwiami i zastanawiałem się co właściwie ja tu robię. Czy aż
tak bardzo chce wiedzieć coś o tym debilu?! Już miałem dzwonić kiedy ktoś
wyszedł z bloku. W ostatniej chwili złapałem drzwi i wślizgnąłem się do środka.
Przeskakując co dwa stopnie szybko znalazłem się na czwartym piętrze i
zapukałem do jej drzwi. Na początku nikt nie otwierał więc zapukałem ponownie,
tym razem o wiele głośniej. Odczekałem kilkanaście sekund i drzwi się
otworzyły. To co zobaczyłem kompletnie mnie zszokowało. Nie otworzyła Natalia
tylko Paweł, na dodatek w samych slipach. Spojrzałem w głąb korytarza gdzie z
sypialni, w której nie raz sypiałem, wyszła Natalia owinięta w prześcieradło.
- Bartek?! – prawie, że krzyknęła. Sam nie wiedziałem co robię, w
jednej chwili przepchnąłem się obok Pawła i wszedłem do mieszkania.
- Tak, Bartek. Chciałem pogadać ale widzę, że już wszystko się
wyjaśniło. – Mój głos był opanowany choć miałem ochotę wykrzyczeć jaką jest
kurwą i oszustką. I to samo tyczyło się Pawła. – Wiesz co?! Myślałem, że chodź
trochę się zmienisz ale nie! Po prostu nie mam ochoty z tobą więcej rozmawiać
ani cię widywać. Jesteście oszustami! – Spojrzałem też na jej chłopaka?
kochanka? – Jeżeli jeszcze raz zobaczę którekolwiek z was koło Poli nie ręczę
za siebie!
- Ale Bartuś to nie tak! To tylko chwila słabości! Przecież wiesz,
że kocham tylko ciebie! – Prychnąłem, brakowało tylko, żeby padła przede mną na
kolana. Spojrzałem na Pawła, który kompletnie nie wiedział co powiedzieć.
Widocznie dla niego to nie była „chwila słabości”.
- Nie poniżaj się. Jesteś strasznie zakłamana – powiedziałem,
chodź miałem ochotę jej wygarnąć. – Pamiętaj! Jeszcze raz zobaczę was jak się
kręcicie koło Poli albo naszego mieszkania to zadzwonię na policję! A ty! –
zwróciłem się tym razem do milczącego bruneta – Też kłamiesz! Próbowałeś
oszukać Polę i oszukałeś mnie o swoich uczuciach do niej!
- Bartuś!
- Zamknij się kurwa! – Wrzasnąłem i po tych słowach po prostu
wyszedłem z mieszkania nie zważając na krzyki i błagania Natalii. Wsiadłem w
samochód i wróciłem prosto do domu.
***
Pola:
Styczeń szybko się skończył i przyszedł luty, nie mniej zimny i
śnieżny przez co już kompletnie nie wychodziłam z domu nie licząc kilkunasto
minutowych spacerów wokół boku z psem. Niedawno wybraliśmy się z Bartkiem na
zakupy i pokupowaliśmy parę ubranek dla małego, łóżeczko skręcone stoi w naszej
sypialni a wózek upchaliśmy w salonie.
Skończyłam sprzątać i padłam zmęczona na kanapę. Bartek wyjechał
do Rzeszowa na mecz i wraca dopiero jutro a ja nie mam już co ze sobą zrobić.
Umyłam wszystkie okna, dokładnie odkurzyłam, umyłam podłogę, zrobiłam pranie,
poskładałam i poukładałam po pięć razy wszystkie ubrania a jest dopiero
szesnasta. Dagmara nie może przyjść bo siedzi w domu z chorym Antosiem, Paulina
pojechała do swoich rodziców, Olka się uczy, a ja nie mam co robić. Chociaż
mogłabym coś zrobić. Już nie raz o tym myślałam ale jednak odkładałam telefon.
Do teraz zastanawiam się czego ode mnie chciał. Gadaliśmy na ten temat z
Bartkiem i stwierdził, że skoro oni mnie wyrzucili z domu jak ja ich
potrzebowałam to teraz powinnam zrobić podobnie ale chyba tak nie
potrafię.
Z powodu wielkiej nudy znów zaczęłam czytać Harry’ego Pottera,
którego Bartek bardzo lubi i ma wszystkie książki. Czytałam do późna. Gdy się
obudziłam byłam wtulona w Bartosza. Przetarłam oczy i spojrzałam w górę.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Heej! Jesteś, tak mi się nudziło!
- Wow! Nawet nie liczyłem, że przywitasz mnie z takim entuzjazmem!
– zaśmiał się. – Myślałem, że zrobisz imprezę. Przychodzę a tu wysprzątane na
błysk.
- Dziewczyny nie mogły przyjść to zrobiłam porządki. –
Uśmiechnęłam się ale zaraz potem znów się skrzywiłam. Nie dość, że mały mnie
znów kopnął to jeszcze złapał mnie skurcz. Bartek szybko zareagował.
- Co jemy? – pytał rozmasowując mi nogę.
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami. – Dawno przyjechałeś?
- Jakąś godzinę temu. – odpowiedział uśmiechając się do mnie.
Odwzajemniłam gest i sama nie wiem czemu ale przysunęłam się do niego i mocno
przytuliłam. – Kocham cię Pola. – Powiedział całując mnie w czubek głowy. Nie
odpowiedziałam mu, wiedząc jak bardzo go to boli.
***
Przepraszam za małe opóźnienie, miałam nie dodawać bo nie widziałam zainteresowania ale ... Rozdział trochę dłuższy niż zwykle :). No, a co do następnego rozdziału to mam dla Was niespodziankę bo pojawi się ktoś jeszcze :D.
Pozdrawiam!
Super :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wyjaśnili sobie wszystko :)
Czekam na następny :*
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńNo jak miałaś nie dodawać?! Twój blog to jedyny jaki czytam, bo na inne nie mam czasu, więc ani mi się waż z niego rezygnować! :D Uwielbiam to opowiadanie :3
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Pola i Bartek się pogodzili, ale z drugiej strony przykro mi, że Pola taka niezdecydowana.. Bartek ją kocha i to widać i mam nadzieję, że to samo niedługo uświadomi sobie Polcia ;)
Wiedziałam, że Paweł i Natalia są w spisku! Co za oszuści!!! Aż mi ciśnienie podnieśli. Lepiej, żeby mi się na oczy Bartkowi nie pokazywali!
No i czyżby w następnym rozdziale pojawił się Kacper? ;) Oj bardzo na to liczę :3
Pozdrawiam, do 25 :D Karolina :*
'-Zamknij się kurwa!' czemu mnie to śmieszy? XD
OdpowiedzUsuńtak, tak, ślicznie, pięknie, bla bla bla, pisz dalej, bla bla bla..
Do następnego ;33
wpadaj pogramy w siatkę ;33
wiesz kto pisze, nie chce mi się logować ^^
wyłącz to gunwo, na wpisywanie kodu
Pozdrawiamm! ;3
Serdecznie zapraszam na mój drugi blog z siatkówką w tle. W roli głównej Wojtek Włodarczyk
OdpowiedzUsuń"Jedno jest pewne.... Nigdy nikogo nie będę oceniać.... Bo to ja poszłam na przekór wszystkim.... To ja zdradziłam....."
urodzeni-po-to-by-byc-razem.blogspot.com
~ lemurek79
Nareszcie! Jak dla mnie możesz pisać dłuższe!;)
OdpowiedzUsuńperfect! :3
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3 czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuń